Zapraszamy na obszerne podsumowanie 6. kolejki IV ligi zachodniej.
6 kolejka:
7 września 2012 (piątek)
Karpaty Siepraw – Orzeł Piaski Wielkie 2:0
8 września 2012 (sobota)
Garbarz Zembrzyce – Jutrzenka Giebułtów 2:2
Czarni Staniątki – Niwa Nowa Wieś 1:0
Świt Krzeszowice – MKS Trzebinia-Siersza 2:1
Orzeł Balin – Przeciszovia Przeciszów 0:0
Halniak Maków Podhalański – Borek Kraków 0:1
9 września 2012 (niedziela)
Cracovia II Kraków – Górnik Wieliczka 2:0
Soła Oświęcim – Iskra Klecza Dolna 1:1
Sokół Przytkowice – pauza
Soła Oświęcim – Iskra Klecza Dolna 1:1 (0:0)
48’ Snadny – 73’ Smagło
Remis, z którego chyba bardziej mogą być zadowoleni goście. To Soła była stawiana w roli faworyta i być może wygrałaby to spotkanie, gdyby Jakub Snadny wykorzystał dwie „setki” w pierwszej połowie. Po przerwie snajper Soły zrehabilitował się i skutecznie dobił strzał Sebastiana Stemplewskiego. Goście jednak w porę się ocknęli i ładnym strzałem z dystansu Jakub Smagło doprowadził do remisu. W końcowej fazie meczu zarówno jedni jak i drudzy mogli cieszyć się ze zwycięskiego trafienia, ale zabrakło przysłowiowej kropki nad „i”.
Karpaty Siepraw – Orzeł Piaski Wielkie 2:0 (0:0)
63’ (k.) Szczytyński, 88’ Zając
Karpaty nadal liderem. Orzeł stracił pierwsze punkty w sezonie, a na boisku w drużynie z Piasek Wielkich zabrakło Konrada Gołosia, który wyjechał za granicę w sprawach służbowych, ale na następną kolejkę już będzie do dyspozycji trenera. Patrząc na rezultat można stwierdzić, że zależność Orła od Konrada Gołosia jest duża, bo przyjezdni po raz pierwszy w tym sezonie nie potrafili trafić do siatki rywali, choć w pierwszej części gry, blisko tego był Tomasz Wolak. Po stronie miejscowych tuż przed przerwą nad poprzeczką uderzył Krzysztof Zając. W drugich 45. minutach stroną przeważającą byli sieprawianie, którzy częściej utrzymywali się przy piłce, ale długimi fragmentami nic z tego nie wynikało. W końcu w 63. minucie według arbitra Michał Mróz zatrzymał nieprzepisowo w polu karnym Krzysztofa Zająca i mimo protestów przyjezdnych, arbiter podyktował rzut karny, pewnie zamieniony na gola przez Tomasza Szczytyńskiego. W 88. minucie Karpaty zadały decydujący cios. Dawid Witko zagrał „w uliczkę” do Krzysztofa Zająca, a ten dobrze wiedział co zrobić z piłką i wygrał pojedynek z bramkarzem, zapewniając cenne zwycięstwo miejscowym w meczu na szczycie. - Przez cały mecz mieliśmy przewagę i stworzyliśmy więcej sytuacji do zdobycia bramki, więc uważam, że wynik 2:0 jest jak najbardziej zasłużony. Teraz czekają nas trudniejsze mecze, w których również postaramy się wygrać, żeby jak najdłużej pozostać liderem IV ligi – powiedział naszemu portalowi golkiper gospodarzy Jan Zachariasz.
Garbarz Zembrzyce – Jutrzenka Giebułtów 2:2 (0:1)
62’ (k.), 71’ Sadowski, 29’ (k.) Domagalski, 60’ Kozub
Jutrzenka Giebułtów w tym meczu zdobyła tyle goli, ile w ogóle dotychczas od początku rozgrywek ligowych. Paradoksalnie nie starczyło to jednak do wygranej, choć było blisko. To jednak gospodarze po 20. minutach gry strzelili gola, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Chwilę później Tomasz Kastelik zatrzymał nieprzepisowo w polu karnym Łukasza Wołczyka, a rzut karny wykorzystał Krzysztof Domagalski. Kiedy w 60. minucie Paweł Kozub po asyście Łukasza Wołczyka podwyższył na 2:0 wydawało się, że Jutrzenka ma wszystkie atuty po swojej stronie. Piłka nożna bywa jednak nieprzewidywalna. Garbarz postanowił powalczyć do końca i pokazał charakter. Całe nieszczęście dla przyjezdnych zaczęło się od faulu Piotra Powroźnika na Marcinie Juraszu. „Jedenastkę” na gola zamienił najskuteczniejszy snajper ekipy z Zembrzyc Adrian Sadowski, który niecałe 10 minut później wykorzystał dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry Pawła Jurasza.
Czarni Staniątki – Niwa Nowa Wieś 1:0 (0:0)
47’ Włodarczyk
Niwa Nowa Wieś w bardzo okrojonym składzie nie potrafiła zdobyć choćby punktu, dzięki czemu to beniaminek IV ligi odniósł pierwsze zwycięstwo na tym szczeblu rozgrywek. W drużynie gości zabrakło między innymi Tomasza Chwieruta, Szymona Nowickiego, Konrada Bączka, czy przede wszystkim Mariusz Piskorka. Trener gospodarzy Piotr Gruszka także nie mógł skorzystać z kilku ważnych zawodników w postaci Łukasza Górskiego, Bartosza Szczepańskiego i Michała Gawlika. Decydująca akcja o losach spotkania nastąpiła zaraz po przerwie. Grzegorz Filipowski dograł z boku boiska w pole karne, a akcję na dalszym słupku zamknął Wojciech Włodarczyk. Gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie ale trzykrotnie w dobrych sytuacjach pomylił się Sebastian Gaudyn. Niwa od 70. minuty po czerwonej kartce dla Przemysława Dudzica grała w „dziesiątkę”, ale nie przeszkodziło jej to, w stworzeniu sytuacji „sam na sam”, w której był Przemysław Tlałka. Ostatecznie nie zdołał on jednak pokonać Jakuba Machlowskiego.
Świt Krzeszowice – MKS Trzebinia-Siersza 2:1 (0:0)
80’ (k.) Krzysiak, 90+2’ Ficek – 90’ Wilk
Niesamowity przebieg miał mecz Świtu z MKS-em. Zakończenia tego pojedynku i wyreżyserowania go nie powstydziłby się sam Alfred Hitchcock. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnich 10 minutach. Paweł Ficek zderzył się z Tomaszem Szczepanikiem, a arbiter mimo protestów gości zdecydował się podyktować rzut karny, który wykorzystał Grzegorz Krzysiak. Kiedy wydawało się, że miejscowi utrzymają korzystny rezultat, na zagrywkę „va banque” zdecydował się bramkarz gości Jakub Wilk, który powędrował w pole karne rywali. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Michała Krawczyka, golkiper zespołu z Trzebini-Sierszy popisał się celną „główką” i utonął w objęciach kolegów. To nie był jednak koniec emocji na stadionie w Krzeszowicach. Po dośrodkowaniu z lewej strony Wojciecha Jedynaka, Paweł Ficek trafił do siatki i trzy punkty cudem zostały w Krzeszowicach.
Orzeł Balin – Przeciszovia Przeciszów 0:0
Zapewne nie tak wyobrażali sobie to spotkanie zawodnicy i kibice zespołu z Balina. Gospodarze mieli łatwo zdobyć trzy punkty, tymczasem musieli pogodzić się z remisem. Przeciszowanie zgodnie z oczekiwaniami, czekali na to co zrobi rywal, który seryjnie marnował okazje za okazją. Przyjezdni mogli jednak „ukłuć” barlinian już w 11. minucie, ale po strzale Damiana Bartuli, na wysokości zadania stanął Krzysztof Smok. Kulminacją nieskuteczności miejscowych, był rzut karny, którego w 66. minucie nie wykorzystał Mariusz Suwaj. Świetną obroną w tej sytuacji popisał się Mariusz Oczkowski. Po czerwonej kartce dla Macieja Domurata w 70. minucie, Orzeł jeszcze bardziej przycisnął rywali, ale Łukasz Rupa, czy Kamil Guzik nie potrafili „odczarować” bramki Przeciszovii, więc skończyło się remisem. - Grę prowadziła drużyna gospodarzy, natomiast my ograniczaliśmy się do szybkich kontrataków. W drugiej połowie drużyna z Balina miała rzut karny, którego pewnie obronił Oczkowski. Chwilę po obronionym karnym, zawodnik Orła został wyrzucony z boiska za dwie żółte kartki, lecz obraz gry nie zmienił się. Jednak przy odrobinie szczęścia w końcówce meczu mogliśmy się pokusić nawet o wywiezienie z trudnego terenu 3 punktów – ocenił pomocnik Przeciszovii Damian Romanek.
Halniak Maków Podhalański – Borek Kraków 0:1 (0:0)
69’ Popowicz
Takie porażki bolą najbardziej. Cóż z tego, że Halniak miał przewagę i stworzył sobie więcej sytuacji podbramkowych, jak 3 punkty pojechały do Krakowa. Już w 2. minucie wyborną okazję miał Bartosz Praciak, ale „ostemplował” tylko słupek. Później dwukrotnie szansę na bramkę miał Dariusz Szymoniak, ale nie wykorzystał ich. Po początkowym zdecydowanym natarciu miejscowych, Borek zaczął budzić się z letargu i w 69. minucie po wrzutce z rzutu wolnego Kamila Kupca, do siatki trafił Adam Popowicz. Halniak od tego momentu postawił na frontalny atak, ale tego dnia podopieczni Sławomira Frączka nie byli w stanie pokonać dobrze broniącego Dawida Machetę.
Cracovia II Kraków – Górnik Wieliczka 2:0 (2:0)
17’ Danielewicz, 18’ Jaroszyński
Drużyna rezerw Cracovii przed tym spotkaniem została wzmocniona 6 zawodnikami z pierwszej kadry i to wystarczyło na Górnika Wieliczkę. W pierwszej odsłonie miejscowi mieli przewagę i udokumentowali ją zdobyciem dwóch bramek w odstępie niecałej minuty. W 17. minucie Paweł Jaroszyński dośrodkował z rzutu rożnego, a Krzysztof Danielewicz strzałem głową pokonał Jakuba Wałacha. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później Sebastian Steblecki wypuścił w samotny bój z bramkarzem Pawła Jaroszyńskiego, który minął bramkarza i skierował futbolówkę do pustej bramki. W drugiej części gry inicjatywę przejęli goście, choć na początku to Cracovia dwa razy groźnie skontrowała Górnika, ale bez efektu bramkowego. Wieliczanie nacierali na krakowian i za sprawą Kacpra Bułata, Szymona Rudzika, czy Piotra Zajdy mogli pokusić się choć o jedno trafienie, ale Marcin Skrzeszewski nie dał się pokonać do ostatniego gwizdka sędziego.
Zwycięstwa gospodarzy: 4
Remisy: 3
Zwycięstwa gości: 1
Bramki: 10-5 (łącznie: 15)
Średnia na mecz: 1,87
Tabela ligowa po 6. kolejce: