24 marca po długim wyczekiwaniu ruszyła runda wiosenna sezonu 2012/13. W pierwszym pojedynku Jutrzenka Giebułtów uległa Karpatom Siepraw 0:2. Dzięki zwycięstwu zespół z Sieprawia został nowym liderem IV ligi zachodniej.
Jutrzenka Giebułtów – Karpaty Siepraw 0:2 (0:1)
12’Zając, 52’ Tyrka
W końcu! Runda wiosenna została dzisiaj oficjalnie zainaugurowana przez Jutrzenkę i Karpaty. Już pierwszy pojedynek na wiosnę przyniósł sporo emocji kibicom zgromadzonym w Krakowie.
Na początku pojedynku, obie ekipy odważnie ruszyły do przodu, jednak to Karpaty trafiły jako pierwsze. Bramka była zasługą praktycznie tylko i wyłącznie Krzysztofa Zająca. Błyskotliwy napastnik gości był atakowany przez kilku zawodników, ale nie pozwolił sobie odebrać piłki i umiejętnie dał się sfaulować tuż za linią pola karnego. To była wymarzona sytuacja dla lidera klasyfikacji strzelców, który popisał się chirurgiczną precyzją i przymierzył w długi róg. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki.
Trzeba jednak przyznać, że Jutrzenka później dominowała na boisku. Podopieczni Jana Cyniewskiego mocno cisnęli ekipę z Sieprawia, ale ich skuteczność wołała o pomstę do nieba. Najpierw Tomasz Targosz trafił głową w poprzeczkę, potem Paweł Wojdała nie trafił z kilku metrów do bramki, ale największą szansę zaprzepaścił Krzysztof Domagalski, który nie wykorzystał rzutu karnego, obronionego przez Jana Zachariasza.
Karpaty broniły się niemal całym zespołem i czyhały na kontry. Prawdziwym „żądłem” w ekipie Roberta Nowaka był Krzysztof Zając, który często pokazywał się kolegom i większość piłek była kierowana do niego. Lider klasyfikacji strzelców miał jeszcze dwie okazje, ale w dwukrotnie przegrał pojedynek z Kamilem Czarneckim.
Zaraz po przerwie z huraganowymi atakami ruszyła Jutrzenka. Znowu znakomitą szansę zmarnował Domagalski, który z kilku metrów trafił wprost w Jana Zachariasza. Tymczasem Karpaty szybko skarciły giebułtowian i za sprawą strzału z dystansu Michała Tyrki objęły dwubramkowe prowadzenie.
Ekipa z Giebułtowa po tym trafieniu wyraźnie przygasła i mimo że próbowała dalej zdobyć choć jedną bramkę, to jej się to nie udało.
Warto zaznaczyć, że nominalni gospodarze od 83. minuty grali w dziesiątkę po dyskusyjnej drugiej żółtej kartce dla Sebastiana Sobótki, który dostał ją za to, że wznowił grę z rzutu wolnego nie czekając na gwizdek, tymczasem arbiter tego nie zasygnalizował.
W tym meczu nie wynik jednak był najważniejszy, a sytuacja z końcówki meczu. O futbolówkę zaciekle walczyli Łukasz Dobosz z Tomaszem Targoszem. Obaj równocześnie postanowili zrobić wślizg i siłą rozpędu zderzyli się ze sobą. Na stadionie było słychać jeden, wielki trzask, a chwilę później zawodnicy Karpat natychmiast poprosili o wezwanie pogotowia. Zawodnik gości doznał otwartego złamania nogi i pozostaje mieć nadzieję, że możliwe jak najszybciej powróci do zdrowia.
Trener Robert Nowak po tym meczu może zatem czuć mieszanie uczucia. Jego drużyna co prawda zdobyła komplet punktów, ale okupiła to stratą dwóch zawodników, bo w pierwszej części gry z powodu kontuzji zejść musiał Tomasz Marchiński.
Podsumowując to spotkanie można napisać tylko jedno – Jutrzenka grała, a Karpaty strzelały. Patrząc tylko i wyłącznie na grę, to podopieczni Jana Cyniewskiego powinni być zwycięzcami tego meczu, jednak ich skuteczność jest do natychmiastowej poprawy, natomiast zespół z Sieprawia osiągnął to, co chciał i styl w takim przypadku nie ma większego znaczenia. Tak więc przynajmniej do najbliższego weekendu, Karpaty zostały nowym liderem IV ligi.
Autor: Michał Woźny