Wicelider IV ligi śląskiej upokorzony – tak w telegraficznym skrócie można scharakteryzować dzisiejszy mecz. Oświęcimianie szczególnie w pierwszej odsłonie imponowali ofensywnymi akcjami i zostawiali w tyle defensywę Zagłębiaka. Po premierowej części gry Soła prowadziła już 5:0. Ostatecznie Solarze wygrali 7:1.
Zagłębiak Dąbrowa Górnicza – Soła Oświęcim 1:7 (0:5)
Bramki:
0:1 – Janeczko 16 min.
0:2 – Janeczko 25 min.
0:3 – Gleń 38 min.
0:4 – Cygnar 39 min.
0:5 – Snadny 43 min.
0:6 – M. Nowak 50 min.
1:6 – Musiał 65 min.
1:7 – Janeczko 79 min.
Skład Soły: Talaga (46 min. Strąk) – Stanek, Sałapatek, Skrzypek (72 min. Wadas), Jamróz – Gleń, Stemplewski (62 min. Cienkosz), Cygnar, M. Nowak (70 min. Stróżak) – Janeczko, Snadny (68 min. Jasiński).
Szkoleniowiec Soły znowu nie mógł mówić o komforcie pełnej kadry. Po raz kolejny zabrakło Artura Czarnika i Sebastiana Domańskiego. Obu zawodnikom ciągną się urazy dotyczące mięśnia dwugłowego. Na domiar złego nie mogli także zagrać Łukasz Ząbek i Przemysław Niewiedział, którzy byli chorzy, więc już czwarty generalny test przed ligą, Solarze musieli zagrać w osłabieniu.
Obie ekipy po tym pojedynku wiedzą nad czym pracować. Gospodarze w defensywie grali po prostu skandalicznie, często będąc w lesie, zamiast w obronie. W ataku miejscowi radzili sobie lepiej, jednak w ich szeregach raziła duża nieskuteczność. Oświęcimianie z kolei mogą się cieszyć z tego, że ich gra ofensywna często przypominała rozpędzoną lokomotywę, którą nikt nie był w stanie zatrzymać. Gorzej było jednak w formacji defensywnej, gdzie cała drużyna musi jeszcze popracować nad obroną.
Zagłębiak od początku meczu próbował podjąć rękawice i zagrał z Sołą w otwarte karty, co szybko skończyło się dla tego zespołu wprost tragicznie. Już w 3. minucie brakowało centymetrów, aby Pasiaki objęły prowadzenie. Paweł Cygnar dośrodkował z rzutu rożnego, a bliski szczęścia był Rafał Skrzypek, który uderzył nogą bez przyjęcia. Niezłym refleksem popisał się bramkarz, który końcami palców sparował futbolówkę na poprzeczkę.
Defensywa zespołu ze Śląska często przypominała dziurawy ser szwajcarski, gubiąc się niemiłosiernie. Tak było w 12. minucie, kiedy to Sebastian Stemplewski prostopadłym podaniem uruchomił Jakuba Snadnego. Najskuteczniejszy snajper Soły przegrał jednak pojedynek z bramkarzem, uderzając za bardzo na siłę.
Zagłębiak bardzo szybko poszedł z odsieczą. Zawodnik miejscowych naciskany przez Rafała Skrzypka zdołał jednak oddać strzał w długi róg, po którym piłka zatrzymała się na słupku.
W 16. minucie oświęcimianie po mistrzowsku wyprowadzili w pole rywali. Mateusz Gleń zagrał „w uliczkę” do Jakuba Snadnego, który mógł sam kończyć akcję, ale zagrał piłkę wzdłuż bramki do Adama Janeczki, który dopełnił formalności.
Współautor pierwszej bramki, którym był niewątpliwie Mateusz Gleń, minutę później poszedł z samotną szarżą na bramkę rywala. Ściął z prawej strony do środka i zza pola karnego przymierzył tuż nad poprzeczką.
Duet Snadny-Janeczko dawał się często we znaki rywalom i skopiował swoją akcję z 16. minuty. Po dobrym przechwycie, wzdłuż bramki znowu podawał Jakub Snadny, a w rolę egzekutora wcielił się Adam Janeczko, któremu z pomocą przyszedł jeszcze słupek, bo właśnie po odbiciu się od niego piłka wpadła do siatki.
W 35. minucie Paweł Cygnar podał do Adriana Stanka, a ten w swoim stylu ruszył z impetem na bramkę rywala, ściął do środka i „wypalił”, ale golkiper był na posterunku.
Minutę później po szybkim rozegraniu rzutu rożnego z Paweł Cygnarem, faulowany w polu karnym był Adam Janeczko. Etatowy wykonawca „jedenastek” w Sole, czyli Paweł Cygnar, który dotychczas z wapna się nie mylił, mocno uderzył wprost w poprzeczkę i nie wykorzystał świetnej szansy.
Ta sytuacja jednak niespecjalnie zdeprymowała podopiecznych Sebastiana Stemplewskiego, bo już dwie minuty później popularny „Cyla” popisał się świetną asystę do Jakuba Snadnego. Napastnik biało-czerwonych z Oświęcimia znowu nie wykorzystał sytuacji „sam na sam”, lecz z dobitką pośpieszył Mateusz Gleń, który zdobył tym samym swojego pierwszego gola w zespole z grodu nad Sołą.
Oświęcimianie poszli za ciosem i niemiłosiernie punktowali Zagłębiaka. Zaledwie 60 sekund później, Adam Janeczko zgrał piłkę do Jakuba Snadnego, ten oddał ją na pole karne do Pawła Cygnara, który „na raty” pokonał bramkarza.
To nie był koniec popisów przyjezdnych. Dwie minuty przed przerwą za sprawą duetu Paweł Cygnar-Mateusz Gleń i asysty tego drugiego, nogę dołożył Jakub Snadny, po czym piłka zatrzepotała w siatce.
Gospodarze najlepszą okazję na honorową bramkę mieli tuż przed przerwą. Zawodnik ekipy ze Śląską postąpił niezrozumiale, bo minął Kamila Talagę i kiedy miał już tylko dopełnić formalności, nagle teatralnie upadł, jednak arbiter nie dał się nabrać na „nurkowanie” gracza miejscowych.
Trener Sebastian Stemplewski w przerwie spotkania, największe pretensje miał do swojej formacji defensywnej, która nie stanowiła monolitu, ale cóż w takiej sytuacji miał powiedzieć szkoleniowiec gospodarzy.
Solarze z przytupem zakończyli pierwszą połowę i równie efektownie rozpoczęli drugą. Sebastian Stemplewski dalekim podaniem obsłużył Marcina Nowaka, który minął bramkarza i umieścił piłkę w pustej bramce. Nietrudno sobie wyobrazić, co musieli czuć wiceliderzy IV ligi śląskiej, którzy u siebie przegrywali aż 0:6!
Gospodarzy stać jednak było na honorową bramkę. Dogranie wzdłuż linii bramkowej wykorzystał Bartłomiej Musiał, który z najbliższej odległości zaskoczył Tomasza Strąka.
Ostatnie słowo i tak należało do gości. Bartłomiej Jasiński wypuścił na samotny bój z bramkarzem Adama Janeczkę, który zachował zimną krew, wyczekał golkipera i celnie strzelił w krótki róg.
Soła zdemolowała Zagłębiaka, choć mogła wygrać i wyżej. W 86. minucie tym razem pojedynek z ostatnią instancją rywali przegrał Adam Janeczko, a dobitka Dawida Wadasa trafiła wprost w ustawionego na linii bramkowej golkipera.
Miejmy nadzieję, że to był już naprawdę ostatni sparing Solarzy i kolejny mecz będzie już pojedynkiem o mistrzostwo IV ligi zachodniej. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to Soła 6 kwietnia o godzinie 16, zagra w Krakowie z Jutrzenką Giebułtów.
Autor: Michał Woźny