Soła Oświęcim w pierwszym meczu rundy wiosennej zanotowała falstart. Oświęcimianie nie potrafili skutecznie przeciwstawić się ambitnej grze Górnika Wieliczka, który niemal od początku zagrał agresywnie, z sercem do walki i wytrwale dążył do celu. Gra Solarzy była za bardzo chaotyczna i nerwowa, aby myśleć o korzystnym wyniku. Ostatecznie dość niespodziewanie to ostatni zespół w tabeli wygrał z niedawnym liderem 2:1 i stał się jego pierwszym pogromcą w rundzie rewanżowej. (relacja dostępna poniżej)
Soła Oświęcim - Górnik Wieliczka 1:2 (1:1)
Bramki:
0:1 - P. Grzesiak 18 min.
1:1 - Cygnar 22 min.
1:2 - P. Grzesiak 48 min.
Składy:
Soła: Talaga - Stanek, Sałapatek (77 min. Ząbek), Skrzypek, Jamróz - Gleń (26 min. Stróżak), Cienkosz (52 min. Jasiński), Cygnar, Nowak - Janeczko, Snadny (52 min. Niewiedział).
Górnik: Wałach - Ł. Domoń (46 min. T. Grzesiak), M. Domoń, Sikora, Dziedzic, Winiarski (46 min. Rudzik), Kuźma, Mielec, Nędza, Skiba (79 min. Kurpiel), P. Grzesiak (89 min. Bilski).
Żółte kartki: Stanek, Janeczko (Soła) - Ł. Domoń (Górnik)
Sędziowali: Bartłomiej Noga - Konrad Chylewski, Marek Skrzypczak (Wadowice)
Widzów: 150
Przed pojedynkiem było wiadomo, że skład Soły może okazać się nieco eksperymentalny ze względu na absencje w zespole, których od kilku tygodniu za każdym razem jest kilka. Prawdopodobnie na dłużej wypadł Sebastian Stemplewski, który ma złamane żebro. Na kolejny mecz powinien już wrócić Artur Czarnik, który dzisiaj jeszcze nie zagrał. Dodatkowo za czerwoną kartkę zarobioną jeszcze w barwach Górnika Wesoła pauzował Dawid Wadas, a w piątek rozchorował się Tomasz Strąk. Jakby tego było mało. W 26. minucie zejść z boiska musiał Mateusz Gleń, który… na rozgrzewce przedmeczowej naciągnął mięsień dwugłowy. W związku z tymi nieobecnościami do podstawowego składu wskoczył Patryk Cienkosz, który przybył przed tą rundą z Iskry Brzezinka i docelowo ma pomóc zespołowi rezerw w awansie do A klasy.
Te spore absencje nie powinny jednak usprawiedliwiać braku koncepcji na to spotkanie. Oświęcimianie w ostatnich sparingach prezentowali się dobrze i wydawało się, że przed ligowym pojedynkiem są w gazie. Nic z tych rzeczy. Po raz kolejny okazało się, że liga to zupełnie inna bajka niż sparingi, gdzie każdy pojedynek odbywa się bez presji.
Początek meczu przebiegał zgodnie z planem. Stroną przeważającą była Soła, a już w 5. minucie po szybkiej kontrze i podaniu Pawła Cygnara, sam na sam z bramkarzem wyszedł Adam Janeczko. Napastnik nominalnych gospodarzy spudłował, kierując futbolówkę obok słupka.
W 18. minucie ambitnie grający Górnik wywalczył rzut wolny z 17 około metrów. Do piłki podszedł Paweł Grzesiak i wykonał stały fragment gry z zegarmistrzowską precyzją. Futbolówka przeleciała nad murem i wpadła niemal w samo „okienko”.
Odpowiedź Soły była jednak natychmiastowa, bo wyczyn zawodnika gości skopiował Paweł Cygnar, który niemal z tego samego miejsca, także z rzutu wolnego, przymierzył w górną część bramki. Piłka po rękach Jakuba Wałacha zatrzepotała w siatce.
Kto myślał, że od tego momentu faworyzowani oświęcimianie nabiorą wiatru w żagle był w błędzie. To wieliczanie grali agresywnie, używając slangu hokejowego „forecheckingiem”, często rozbijając dosłownie akcje Soły.
Zaraz po przerwie trener Sebastian Stemplewski próbował reagować na słabszą grę swoich podopiecznych, wprowadzając do gry dwójkę nowych zawodników. To jednak nie przyniosło efektu bramkowego.
Zanim do gry wkroczyli Przemysław Niewiedział i Bartłomiej Jasiński, to podopieczni Piotra Klimczyka lepiej zaczęli drugą odsłonę.
W 47. minucie lewą stroną szarpnął Tomasz Grzesiak, który zagra futbolówkę do Pawła Grzesiaka, a ten błyskawicznie odwrócił się z piłką i oddał strzał, który był jednak zbyt lekki, aby zaskoczyć Kamila Talagę.
Duet Grzesiaków minutę później kolejny raz zakręcił oświęcimską defensywą. Tomasz uciekł Adrianowi Stankowi i dograł na około 15 metr do Pawła Grzesiaka, który bez chwili namysłu uderzył w krótki róg. Strzał nie był jednak wyjątkowo mocny i Kamil Talaga praktycznie już miał futbolówkę na rękach, jednak ostatecznie wpadła ona do siatki.
To trafienie wcale jednak nie pobudziło Soły, która nadal grała bardzo „elektrycznie”, nie potrafiąc wymienić kilku podań. To Górnik był stroną przeważającą i grał w myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak, często przebywając na połowie biało-czerwonych z Oświęcimia.
Ostatnie 20 minut należało jednak już do Soły, która nadal grała „na hura”, ale mimo tego stworzyła sobie kilka klarownych okazji do choćby uratowania jednego punktu.
W 68. minucie po dograniu głową Bartłomieja Jasińskiego, Maciej Stróżak z woleja minimalnie się pomylił.
Ekipa z Wieliczki także próbowała się odgryzać oświęcimian i cztery minuty później kąśliwym strzałem popisał się Szymon Rudzik. Piłka skozłowała jeszcze przed Kamilem Talagą, którym tym razem nie dał się pokonać.
Najlepszą szansę na wyrównującą bramkę miał Przemysław Niewiedział w 81. minucie. „Laki” był sam przed Jakubem Wałachem, ale przestrzelił.
Tym samym dość nieoczekiwanie, aczkolwiek zasłużenie, to Górnik sięgnął po pełną pulę, a Soła musi natychmiast się obudzić, bo z taką grą i skutecznością, ciężko będzie oświęcimianom wygrać jakikolwiek pojedynek.
Wypowiedzi pomeczowe obu trenerów i zawodników będą dostępne już jutro.
Autor: Michał Woźny