Po 36. minutach w ligowym pojedynku pomiędzy Sołą Oświęcim a Sokołem Przytkowice, wszystko było już jasne. Oświęcimianie prowadzili 3:0 i takim też wynikiem zakończył się ten mecz, dzięki czemu podopieczni Sebastiana Stemplewskiego nadal pewnie liderują w tabeli IV ligi.
Soła Oświęcim – Sokół Przytkowice 3:0 (3:0)
Bramki:
1:0 – Cygnar 2 min.
2:0 – Snadny 21 min.
3:0 – Ząbek 36 min.
Składy:
Soła: Talaga – Stanek, Wadas, Sałapatek, Jamróz – Gleń (76 min. Domański), Janeczko, Cygnar, Ząbek (65 min. Nowak) – Jasiński (57 min. Niewiedział), Snadny (26 min. Stróżak).
Sokół: K. Żak – Godawa, Skowronek, Flaka (57 min. Hujdus), Zając, M. Żak, Czara (71 min. Kawulka), Monica, Michorczyk, Mazurek (87 min. Kubas), K. Smajek.
Żółte kartki: Wadas (Soła) – K. Smajek, Hujdus (Sokół)
Sędziowali: Michał Gębala – Dariusz Zawadziński, Jonasz Kita (Chrzanów)
Widzów: 300
Początek dla Soły byłby wprost wyśniony, gdyby oświęcimianie mieli lepiej ustawione celowniki. Zaledwie po nieco ponad 60 sekundach gospodarze trafili Sokoła po raz pierwszy. Roman Skowronek nabił futbolówką Mateusza Glenia, który błyskawicznie oddał ją do Pawła Cygnara. Rozgrywający Pasiaków nie dał się przepchać rywalowi i fantastycznym strzałem niemal w samo „okienko” rozpoczął to widowisko z prawdziwą pompą.
Wydawało się, że kolejne bramki dla Pasiaków to kwestia czasu tym bardziej, że oświęcimianie rzucili się na rywali jak wygłodniałe sępy na padlinę. Szkoleniowiec miejscowych pokrzykiwał do swoich podopiecznych, aby podkręcali tempo swoich akcji. Piłkarze spełniali zadanie trenera, ale gorzej było z trafieniem do siatki.
W 6. minucie po błyskawicznej akcji, sam na sam z bramkarzem znalazł się Bartłomiej Jasiński, uderzając obok słupka.
Cztery minuty później niektórzy z kibiców widzieli już piłkę w sieci. Paweł Cygnar zagrał piłkę w polu karnym do Mateusza Glenia, a ten z kilku metrów „ostemplował” słupek. Dosłownie chwilę później były zawodnik Zagłębia Sosnowiec był bliski pokonania bramkarza za sprawą strzału głową. Krzysztof Żak końcami palców zdołał jednak sięgnąć futbolówkę.
Po 12 minutach powinno być 4:0 dla zespołu z grodu nad Sołą. Nieskuteczność po raz kolejny okazała się bolączką lidera IV ligi, jednak w 21. minucie nikt już o tym nie pamiętał. Grę od bramki szybko wznowił Kamil Talaga, który dalekim wykopem zainicjował kontrę dwóch na dwóch. Bartłomiej Jasiński w swoim stylu przepchał dwóch rywali i wygrał z nimi pojedynek główkowy. Skorzystał na tym czający się na futbolówkę Jakub Snadny, który dopadł do niej i nie dał szans w pojedynku jeden na jeden z golkiperem. Radość z bramki mieszała się jednak z obawą o zdrowie strzelca gola, który długo nie podnosił się z murawy, a jak już to zrobił, to nie został zmieniony z boiska. - Kuba Snadny naciągnął mięsień czworogłowy. Od samego początku nie było pewne czy zagra, ponieważ uraz przytrafił mu się na rozgrzewce. Podjęliśmy to ryzyko i zagrał początek meczu, w którym strzelił gola. Stwierdziliśmy, że nie ma sensu, aby później już grał. Po badaniu USG będzie można stwierdzić, czy to coś poważnego – poinformował Sebastian Stemplewski.
W 36. minucie po prostopadłym zagraniu Pawła Cygnara, znowu istotną rolę w bramkowej akcji odegrał Bartłomiej Jasiński, który „nawinął” obrońcę w polu karnym i wyłożył futbolówkę Łukaszowi Ząbkowi. Lewoskrzydłowy biało-czerwonych z Oświęcimia przymierzył z chirurgiczną precyzją w długi róg bramki.
Drugą odsłonę Solarze rozpoczęli wystrzałowo, podobnie jak i pierwszą. Bartłomiej Jasiński z pierwszej piłki dograł do Macieja Stróżaka, ten wyszedł na samotne spotkanie z bramkarzem, które jednak przegrał.
Dobry początek zwiastował kolejne bramki, jednak kibice ich się nie doczekali. Oba zespoły sprawiały wrażenie jakby pilnowały wyniku i oszczędzały siły na środę. Soła trzymała korzystny dla siebie wynik, a Sokół nie chciał przegrać wyżej, w związku z tym na boisku nie działo się praktycznie nic ciekawego. Pojedynek się wyrównał, a na boisku dominowały głównie niecelne zagrania i ogólnie mówiąc brak pomysłu na grę.
Po stronie gości najgroźniejszy był zdecydowanie Kamil Mazurek, który stwarzał spore zagrożenie swoimi groźnymi strzałami z rzutów wolnych. W 76. minucie wyżej wspomniany piłkarz gości przymierzył z rzutu wolnego, z 20 metrów. Kamil Talaga była jednak na posterunku i pewnie złapał piłkę.
W 82. minucie w końcu celnym strzałem popisali się Solarze. Potężną bombą z dystansu, znudzoną publikę „obudził” Wojciech Jamróz. Krzysztof Żak z kłopotami sparował to uderzenie.
Podopieczni Romana Skowronka najbliżej szczęścia byli w 85. minucie. Kąśliwy, mierzony strzał z rzutu wolnego Kamila Mazurka, z najwyższym trudem odbił Kamil Talaga. Futbolówka otarła się jeszcze o słupek i wyszła za linię bramkową. To była ostatnia, godna odnotowania sytuacja w tym meczu i po drugiej, bezbarwnej połowie, Soła zainkasowała cenny komplet punktów.
Autor: Michał Woźny