Obie drużyny z różnych powodów nie rozegrały swoich środowych meczów w lidze. Tym samym bardziej wypoczęte mogą przystąpić do sobotniej batalii w Sieprawiu. Batalii, która może okazać się niezwykle istotna w ostatecznym rozrachunku, jeśli chodzi o kwestię awansu do III ligi. Mowa oczywiście o zespołach Soły Oświęcim i Karpat Siepraw. – Gramy jak zawsze o trzy punkty i właściwie to wszystko w tej kwestii – krótko stwierdza pomocnik sieprawian, Ireneusz Król.
Drużyna Karpat od początku rozgrywek zadomowiła się w ścisłym „czubie” ligowej tabeli i w tej chwili praktycznie tylko sieprawianie oraz Solarze liczą się w grze o promocję do wyższej klasy rozgrywkowej. Jednak wiosną podopieczni Roberta Nowaka nie prezentują się zbyt przekonująco. Z pięciu rozegranych w tej rundzie ligowych spotkań wygrali dwa razy. Także dwukrotnie padał remis, a raz sieprawianie musieli uznać wyższość rywala. Warto odnotować, że u siebie tej wiosny, Karpaty zanotowały właśnie te dwa wspomniane remisy. Obydwa z dużą liczbą goli, zakończone rezultatem 3:3. Trudno wyciągać daleko idące wnioski, jednak może być to dobra wiadomość dla Soły, która na wyjazdach prezentuje się wybornie i wygrywa praktycznie każdy mecz. Oczywiście wszystko jak zwykle zweryfikuje boisko.
Najlepszymi strzelcami, a co za tym idzie największymi gwiazdami drużyny z Sieprawia, są Tomasz Szczytyński i Krzysztof Zając. Obydwaj mają na koncie po 14 zdobytych bramek. Warto jednak zauważyć, że Szczytyński lwią część swojego dorobku wyśrubował skutecznym egzekwowaniem rzutów karnych, wielokrotnie dyktowanych za faule na Zającu. Wszystkie te fakty powinny być przestrogą dla oświęcimian, by we własnym polu karnym bardzo uważać i nie pozwolić sobie nawet na minimalny błąd.
Co ciekawe, jeśli chodzi o wymienioną dwójkę i ich stosunek goli strzelonych z karnych do bramek zdobytych po akcjach, to wychodzi idealne przeciwieństwo. Szczytyński na 14 trafień, aż 11 zdobył z „jedenastki”, a tylko trzy „z gry”. Z kolei Zając zaledwie trzykrotnie pokonał bramkarza rywali z rzutów karnych, a jedenaście razy były to gole z akcji.
Duet Szczytyński-Zając oczywiście zdystansował pozostałych zdobywców gola dla Karpat. Trzeci w tej klasyfikacji Mariusz Kęsek strzelił tylko pięć bramek, co z pewnością nie jest wynikiem kompromitującym, jednak wygląda dosyć blado w zestawieniu z czternastoma trafieniami najskuteczniejszej dwójki.
Sam Szczytyński spodziewa się ciekawego spotkania w sobotę. – Na mecz z Sołą przystąpimy w najmocniejszym składzie, ponieważ nikt nie pauzuje za kartki oraz nie ma żadnych kontuzji. W związku z tym myślę, że zapowiada się ciekawe widowisko w sobotę.
Pomocnik sieprawian zaznacza, że wysoka pozycja i walka o awans nie paraliżuje zespołu. – Nasz cel jest na razie prosty i dosyć oczywisty. Gramy o zwycięstwo w każdym meczu, a o tym, co będzie później na razie nie myślimy.
W drużynie Karpat nie ma żadnych ubytków kadrowych, lecz niestety nie można tego samego powiedzieć o Sole. W oświęcimskim zespole zabraknie tylko jednego, ale bardzo ważnego dla ofensywy zawodnika. Jakub Snadny leczy kontuzję mięśnia czworogłowego, przez co jego występ jest wykluczony.
W jesiennym spotkaniu obu drużyn lepsza okazała się Soła, zwyciężając w Oświęcimiu 1:0. Decydującego jak się okazało gola zdobył Jakub Snadny. Zatem spotkanie nie obfitowało w gole, jednak najważniejszy był fakt, że trzy punkty zostały w Grodzie nad Sołą.
Druga „armata” z Sieprawia, Krzysztof Zając zdaje sobie sprawę z rangi sobotniego spotkania, przy czym bardzo docenia drużynę Soły i uważa, że ten mecz może już przesądzić kwestię awansu. – To będzie mecz sezonu, spotkanie o awans do III ligi. Zwycięstwo Soły da jej awans, ponieważ więcej drużyn już się nie liczy. Z kolei nasze zwycięstwo otworzy nam jeszcze szansę, by dogonić oświęcimian.
W zimowej przerwie nie doszło do wielu roszad w zespole z Sieprawia. Przyszło zaledwie dwóch zawodników, a są to Tomasz Marchiński, który poprzednio grał w Dalinie Myślenice oraz Michał Tyrka, który w minionej rundzie rywalizował z Karpatami, jeszcze w barwach Orła Balin. Tyrka już raz zdążył wpisać się na listę strzelców w barwach wicelidera IV ligi.
Trzech zawodników z kolei rozstało się z Karpatami. Marcin Szymoniak występuje teraz w III-ligowym Przeboju Wolbrom, Szczepan Hyży reprezentuje Rabę Dobczyce, a Przemysław Gruchacz zasilił rezerwy Garbarni Kraków.
Tylko zwycięstwo oświęcimian może dać im pewien komfort, bowiem przewaga nad Karpatami wzrośnie wówczas do siedmiu punktów. Trzeba jednak pamiętać, że za kilka dni ta ewentualna przewaga może zmaleć z racji tego, że zaległe spotkanie z minionej środy Karpaty rozegrają już w najbliższy wtorek. Solarze zaś, z krakowskim Borkiem zmierzą się dopiero 19 czerwca i wtedy wszystko w tabeli się „wyrówna”, jeśli chodzi o ilość rozegranych meczów. W przypadku straty punktów z Karpatami, walka o awans nabierze jeszcze większych rumieńców. W sobotni wieczór z pewnością będziemy już nieco mądrzejsi w tym temacie.
Autor: Tomasz Spyra