Piątą porażkę z rzędu w rozgrywkach ligowych zaliczyli trampkarze Soły Oświęcim. Tym razem podopieczni Daniela Adamczyka ulegli w Wadowicach miejscowej Skawie 1:3.
Skawa Wadowice – Soła Oświęcim 3:1 (1:0)
Bramki:
1:0 – 26 min.
2:0 – 48 min.
2:1 – Koziara 50 min.
3:1 – 67 min.
Skład Soły: Blarowski – Pilarski, Żyła, Sz. Wołek, Kozak, Kawczak, Nowak, B. Wajda, Piskozub, Koziara, Kania.
Po raz kolejny zespół trampkarzy przystąpił do meczu mocno osłabiony, przyjeżdżając gołą jedenastką. W drużynie nadal panują choroby, kontuzje, a kilku zawodników zachowało się bardzo nieodpowiedzialnie i nie stawiło się na zbiórce.
Od początku lepsze wrażenie sprawiali wadowiczanie, którzy dominowali na boisku, ale ze skutecznością byli na bakier.
Warto zaznaczyć, że wszystkie bramki w tym meczu były naprawdę najwyższych lotów, a akcje Skawy przy trafieniach były niemal podręcznikowe.
W 26. minucie po ładnej akcji, zawodnik miejscowych celnie przymierzył w długi róg z 14 metrów.
Na 2:0, już w drugiej połowie po bliźniaczej akcji, podwyższył gracz gospodarzy, popisując się skutecznym „rogalem” z 16 metrów.
Bramka kontaktowa była udziałem Mateusza Koziary. Jeden z mniejszych, jeśli nie najmniejszy zawodnik na boisku, przyjął piłkę na 20 metrze i wymanewrował czterech obrońców z dziecinną łatwością, prezentując akcję w stylu Lionela Messiego. Po zostawieniu obrońców w tyle, zawodnik gości przymierzył ze „szpica” obok bramkarza.
Oświęcimianie w końcówce się odkryli i mogli wywalczyć rzut karny, po zagraniu ręką w polu karnym, ale arbiter podjął niezrozumiałą decyzję, o nie dyktowaniu „jedenastki”.
Jedną z kontr wykorzystali za to wadowiczanie. Po wrzutce z prawej strony, zawodnik Skawy dołożył nogę i ustalił wynik na 3:1 dla Skawy.
- Jedynym pozytywem tego meczu jest to, że w końcu zdobyliśmy bramkę po pięciu meczach bez gola - powiedział trener Daniel Adamczyk.