Juniorzy starsi oświęcimskiej Soły po nieoczekiwanej wpadce z Astrą Sptykowice, w pełni się zrehabilitowali gromiąc na wyjeździe Janinę Libiąż 5:1. Niecodziennym wyczynem popisał się Bartosz Wołek, który w 45 minut strzelił aż cztery gole.
Janina Libiąż – Soła Oświęcim 1:5 (1:0)
1:0 – 35 min.
1:1 – B. Wołek 50 min.
1:2 – B. Wołek 58 min.
1:3 – B. Wołek 68 min.
1:4 – Sarnecki 72 min.
1:5 – B. Wołek 80 min.
Skład Soły: Bułka – Augustyn, Boba, Kaliciak, Miłoń – Kleczkowski, Jarnot, Migdałek (48 min. Rybczak), Czarnik (82 min. Pająk) – Sarnecki (75 min. Suślik), Kułas (46 min. B. Wołek).
Żółte kartki: Wilczak, Bielawski, Szczurek, Kowalski (Janina) – Sarnecki, Czarnik, B. Wołek, Rybczak (Soła)
Pierwsza połowa niemalże już tradycyjnie nie wyszła zbyt dobrze oświęcimianom. Goście co prawda stworzyli sobie kilka okazji na bramkę, ale nie potrafili ich wykorzystać. Zdecydowanie najlepszą z nich miał Rafał Kleczkowski, który na pustą bramkę, z trzech metrów trafił w słupek.
Pojedynek od początku przypominał bitwę o wszystko, albo nic. Janina grała agresywnie, ostro i na pograniczu faulu, a Solarze nie pozostawali dłużni, w związku z tym kilku zawodników, między innymi po stronie gości doznało większych lub mniejszych urazów.
Libiążanie w 35. minucie wyszli na prowadzenie, oddając w zasadzie dopiero drugi strzał w światło bramki. Miejscowi wyprowadzili świetną kontrę, podając sobie piłkę na całej szerokości boiska. W końcu zawodnik gospodarzy popisał się precyzyjnym strzałem z 16 metrów, w długi róg.
W przerwie trener Łukasz Jasek musiał dokonać pierwszej wymuszonej zmiany. Ze względu na kontuzję z placu gry zszedł Krystian Kułas, a za niego na murawie pojawił się junior młodszy, czyli Bartosz Wołek. Ten ruch okazała się strzałem w „dziesiątkę”.
Już pięć minut po wejściu, po podaniu Kamila Sarneckiego, Bartosz Wołek przymierzył z lewej strony w krótki róg. To był dopiero początek „show” tego zawodnika.
Osiem minut później Wołek wywalczył piłkę i efektownie, z gracją przelobował wychodzącego bramkarza, strzelając na 1:2.
W 68. minucie było już 1:3. Tym razem Bartosz Wołek przechwycił piłkę w zamieszaniu podbramkowym i zmieścił ją w siatce z pięciu metrów, kompletując klasycznego „hat-tricka”.
Cztery minuty później kolejny, kardynalny błąd defensora wykorzystał Kamil Sarnecki. Napastnik Soły odebrał futbolówkę rywalowi, wyszedł na samotne spotkanie z bramkarzem i umieścił futbolówkę między jego nogami.
Chwilę później Janina mogła jeszcze podjąć rękawicę rzuconą przez Sołę. Gospodarze mieli rzut karny, ale jeden z ich zawodników fatalnie spudłował.
Libiążanie ostatecznie pogrzebali swoje szanse w 80. minucie, a ich katem znowu okazał się Wołek, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem, minął go i umieścił piłkę w pustej bramce.
Podopieczni Łukasza Jaska w drugiej połowie zdeklasowali Janinę, prezentując się dużo lepiej od libiążan.
- W drugiej połowie postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Zagraliśmy wysokim pressingiem i zmusiliśmy rywala do błędu – zdradził sekret zwycięstwa Łukasz Jasek.
Kolejny mecz juniorzy starsi Soły Oświęcim rozegrają już w najbliższą środę. Będzie to bardzo istotny pojedynek, bo do Oświęcimia przyjedzie wicelider z Nowej Wsi. Spotkanie odbędzie się o godzinie 17.