6 czerwca juniorzy starsi Soły Oświęcim grali zaległy mecz 19. kolejki na dość specyficznym boisku w Lachowicach z Lachami. Oświęcimianie mimo prowadzenia 2:0, przegrali 2:3 i znacznie utrudnili sobie drogę do awansu.
Lachy Lachowice – Soła Oświęcim 3:2 (2:2)
Bramki:
0:1 – Sarnecki 11 min.
0:2 – Kułas 18 min.
1:2 – 30 min.
2:2 – 38 min.
3:2 – 55 min.
Skład Soły: D. Kotyza – Augustyn, Czarnik, Jarnot, Miłoń (46 min. K. Kotyza) – Kleczkowski (64 min. Scąber), Rybczak, Migdałek, Pająk (55 min. Wołek) – Sarnecki, Kułas.
Czerwona kartka dla Soły: Sarnecki 78 min. (za dwie żółte)
Żółta kartka dla Soły: Czarnik
Bardzo specyficznie boisko zastali w Lachowicach juniorzy Soły. Plac do gry przypominał bardziej boisko do piłki plażowej, mając w sobie dużo piasku, dodatkowo teren był wąski i krótki tak, że śmiało można było próbować strzelać z własnej połowy boiska. Oświęcimianie przyjechali dodatkowo mocno osłabieni, bo zabrakło między innymi Mateusza Boby, Bartłomieja Kaliciaka i Michela Hryncyszyna. Z powodu braku tych dwóch pierwszych, środek obrony był mocno eksperymentalny, bo grali w nim nominalni pomocnicy. To nie powinno jednak usprawiedliwiać Solarzy, którzy wypuścili wielką szansę z rąk i teraz muszą czekać na potknięcie się Halniaka Targanice, który ma punkt przewagi nad Sołą.
Początek nie zapowiadał takiego kataklizmu. W 11. minucie Rafał Kleczkowski dostał piłkę zagraną ze środka, pognał prawą stroną i dograł wzdłuż bramki do Kamila Sarneckiego, który z metra wpakował futbolówkę do bramki.
Na 2:0 trochę szczęśliwie podwyższył Krystian Kułas, którego strzał po dwóch rykoszetach, znalazł drogę do bramki.
W tym momencie skończyła się gra Soły. Być może goście myśleli, że pojedynek sam się wygra, ale niestety byli w błędzie.
W 30. minucie po dograniu prostopadłej piłki, gracz gospodarzy wyszedł sam na sam z bramkarzem, po czym go minął i dopełnił formalności.
Osiem minut później Łukasz Augustyn sfaulował zawodnika tuż przed polem karnym. Miejscowi natychmiast to wykorzystali i pięknym strzałem w „okienko”, doprowadzili do remisu.
Łukasz Jasek uczulał swoich zawodników w szatni, że byle jaki wykop do przodu na takim boisku, stanowi zagrożenie i wynik 2:0, to żaden rezultat.
Reprymenda szkoleniowca nie dała zamierzonego rezultatu. Po właśnie dalekim podaniu obrońcy, piłka minęła dwóch Solarzy i trafiła do napastnika Lachów, który wygrał pojedynek jeden na jeden z Danielem Kotyzą.
Solarze nieco się przebudzili i zaczęli atakować rywala, który bronił się na własnej połowie całym zespołem.
Krystian Kułas wywalczył rzut karny i wydawało się, że będzie remis, ale napastnik Pasiaków drugi raz z rzędu „jedenastki” nie wykorzystał.
Bliscy szczęścia byli jeszcze Tomasz Migdałek, który trafił w słupek oraz Jakub Scąber, marnując okazję sam na sam z bramkarzem. Zresztą golkiper dokonywał w bramce cudów i między innymi dzięki niemu, miejscowi sprawili sporą niespodziankę, wygrywając 3:2.
- Myślałem, że nie da się bardziej sfrajerzyć niż w meczu z Astrą Spytkowice, ale niestety dzisiaj to pobiliśmy. Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu. Chłopcy tyle ile mogli, to dziś walczyli. Jak widać, nie liczy się tylko technika i taktyka, ale też zaangażowanie, które pokazały Lachy – podsumował trener Soły Łukasz Jasek.
Szansę na rehabilitację juniorzy starsi Soły Oświęcim otrzymają w najbliższą niedzielę, o godzinie 10. Solarze zmierzą się w Przeciszowie z Przeciszovią.