Po meczu Soły Oświęcim z Borkiem Kraków, trener zespołu z Krakowa Marek Gój, szkoleniowiec Soły Sebastian Stemplewski oraz zawodnik Pasiaków Adam Janeczko odpowiedzieli dla naszej strony internetowej na kilka pytań dotyczących spotkania. Serdecznie zapraszamy do lektury.
Marek Gój (trener Borku Kraków)
Krakowianie ostatnio zasłynęli z tego, że przesypiali początek spotkania. - Wszyscy już dojrzeli w drużynie do tego, że skończył się czas na budzenie się w 20. minucie meczu, czy w drugiej połowie. To jest dobre i pozytywne, że dziś ten początek mieliśmy dobry i to na boisku lidera. Jak pokazał mecz Sole wcale ten awans nie zaszkodził, tylko walczyli i bili się do samego końca o punkty. To jest budujące, że dobrze zaczęliśmy spotkanie i mieliśmy stałe fragmenty gry, po których mogliśmy pokusić się o bramki. Brakuje nam jednak jakości i wykończenia. Soła pokazała natomiast w 44. minucie jak się finalizuje rzut rożny – przyznał trener gości.
Jednym z kluczowych momentów w tym pojedynku była stracona przez Borek bramka do szatni. - Nie chcę wyciągać indywidualnych błędów i mówić kto oraz co źle zrobił. Mamy materiał ludzki jaki mamy i musimy się w tym jakoś odnaleźć. Ktoś w szatni mądrze mówił, że to nasza kolejna, piękna porażka. W paru wcześniejszych meczach też graliśmy nieźle, mieliśmy sytuacje, których nie potrafiliśmy wykorzystać i przeciwnik nas za to karcił. Z drugiej strony może cieszmy się, że do ostatniej kolejki bijemy się o utrzymanie i jesteśmy w grze, a nie jest już po wszystkim, bo mamy skład jaki mamy - ocenił Marek Gój.
Sebastian Stemplewski (trener Soły Oświęcim)
- Zgadzam się z tym, że pierwsza połowa w naszym wykonaniu nie była najlepsza. Drużyna gości walczyła o życie, a my o dobry wynik, bo gramy do końca, co udowodniliśmy po przerwie. Borek przyjechał po to, aby nas zaatakować i to mocno. My natomiast nie mieliśmy za dużo sytuacji i może ta pierwsza odsłona była z naszej strony za spokojna – analizował szkoleniowiec Solarzy.
Borkowianie w drugiej połowie zagrali jednak słabiej. - Widać było, że w drugich 45 minutach Borek się już trochę „wypompował”, na co miała wpływ zapewne pierwsza połowa, gdzie nacierali na nas mocno i twardo – mówił trener Soły.
- Jestem zadowolony z całego meczu, bo ciężko się gra, kiedy ma się w głowie to, że już awansowaliśmy. Można było ten mecz odpuścić, postawić na juniorów, lub zastosować inne warianty. Zdecydowałem jednak, że drużyna ma wyjść w zestawieniu mocnym i ma być zmobilizowana oraz wygrać mecz – powiedział Sebastian Stemplewski.
Adam Janeczko (zawodnik Soły Oświęcim)
- Mówiliśmy wcześniej, żeby do tego meczu nie podchodzić za luźno. Niestety w pierwszej połowie było inaczej i z naszej strony nie było biegania. Chcieliśmy przejść przez ten mecz jak najprościej. Wiedzieliśmy, że Borek nie będzie odkładał nogi i będzie grał twardo. W przerwie w szatni było gorąco. Wiedzieliśmy, że musimy wygrać ten pojedynek i na szczęście się udało – stwierdził autor gola na 2:1.
- W drugiej połowie na boisko wyszliśmy bardziej zmobilizowani i śmielej atakowaliśmy. Wiedzieliśmy, że kondycyjnie jesteśmy lepiej przygotowani od rywala. Kluczem do sukcesu było nie stracić bramki, bo czuliśmy to, że z przodu coś wpadnie – przyznał Adam Janeczko.
Ostatnie dwadzieścia minut w wykonaniu Soły było takie, jakie oczekiwali kibice. - Były pewne zmiany, a ponadto wiedzieliśmy, że jesteśmy lepiej przygotowali od rywali. Zazwyczaj mamy dwie różne połowy, nie wiem z czego to wynika. Ważne jest jednak to, że wytrzymaliśmy kondycyjnie to spotkanie i wygraliśmy je. Szacunek dla rywali, bo wydaje mi się, że to jedna z lepszych drużyn z dołu tabeli – pochwalił krakowian popularny „Kura”.
Adam Janeczko w ostatnich meczach jest wyjątkowo skuteczny, strzelając pięć goli w pięciu spotkaniach. - Nie powiedziałbym, że moja forma zwyżkuje. Po prostu teraz zacząłem strzelać gole i tyle. Moim zdaniem moja dyspozycja jest mniej więcej na stałym poziomie, a te bramki potwierdzają, że jest trochę lepiej – podsumował były gracz Szczakowianki Jaworzno.
Autor: Michał Woźny