W sobotę została rozegrana niemal w całości zaległa, 21. kolejka IV ligi zachodniej, która jest przedostatnią w tym sezonie ligowym. Pewna awansu Soła Oświęcim poległa w Giebułtowie z Jutrzenką 2:3, w meczu, który przyniósł wiele kontrowersji i niezdrowych emocji. Warto odnotować fakt, że dla ekipy z Giebułtowa, było to czternaste z rzędu spotkanie bez porażki.
Jutrzenka Giebułtów – Soła Oświęcim 3:2 (2:2)
Bramki:
1:0 – Kozub 2 min. (karny)
1:1 – Cygnar 6 min.
2:1 – Szaroń 11 min.
2:2 – Sałapatek 45+3 min.
3:2 – Domagalski 53 min. (karny)
Składy:
Jutrzenka: Mucha – Ziółko (46 min. Kupiec), Powroźnik, Kroczek, Szaroń, Nocoń, Tabak, Fudali (85 min. Targosz), Kozub, Kowalczyk (63 min. Sobótka), Domagalski (71 min. Wojdała).
Soła: Talaga – Sałapatek, Wadas (61 min. Gleń), Skrzypek, Jamróz (25 min. Nowak) – Stanek, Janeczko, Cygnar, Domański – Stróżak, Jasiński (87 min. Niewiedział).
Czerwona kartka: Skrzypek 39 min. (niesportowe zachowanie)
Żółte kartki: Kowalczyk, Kroczek, Kozub, Fudali, Tabak (Jutrzenka) – Skrzypek, Sałapatek, Cygnar (Soła)
Sędziowali: Angelika Kuryło – Tomasz Kita, Adrian Maślanka (Brzesko)
Niesamowity, wręcz niebywały był początek tego meczu, bo gole posypały się niczym z rogu obfitości, a zaczęło się wszystko od… kontrowersyjnej decyzji sędziny. Już w 2. minucie Krzysztof Domagalski czując na plecach oddech Bartłomieja Sałapatka umiejętnie upadł w polu karnym. Pani Angelika Kuryło dała się jednak nabrać na tą sztuczkę i wskazała na wapno. Precyzyjnym strzałem z jedenastu metrów popisał się Paweł Kozub i to gospodarze świetnie rozpoczęli ten pojedynek.
Wydawało się, że ta potyczka, w zasadzie już tylko o prestiż, będzie przypominała piknik. Nic z tych rzeczy. Miejscowi grali twardo, ostro i na pograniczu faulu, tak, jakby walczyli co najmniej o klubowe mistrzostwo świata. Widać było u nich, że w ich głowach aż nadto przyświeca zasada „bij mistrza”.
Soła nie zraziła się jednak szybkim ciosem rywali i w 6. minucie odpowiedziała. Po prostopadłym podaniu w polu karnym Adama Janeczko, Paweł Cygnar stanął oko w oko z Patrykiem Muchą. „Cyla” z zimną krwią wyczekał bramkarza i posłał piłkę obok niego do siatki. Tym razem to miejscowi mieli pretensje do sędziów, sygnalizując pozycję spaloną, ale protesty na nic się zdały.
W 11. minucie defensywa Soły łagodnie mówiąc się nie popisała. Marek Szaroń wykorzystał niezdecydowanie środkowych defensorów i w sytuacji jeden na jeden, nie dał szans Kamilowi Taladze.
Pojedynek naprawdę momentami przypominał walkę na noże. Ostre faule w szczególności gospodarzy, a przede wszystkim czasami dziwne decyzje trójki sędziowskiej, wprowadzały nerwową atmosferę i kłótnie na boisku.
W 39. minucie nerwów na wodzy nie utrzymał Rafał Skrzypek, który najpierw dostał żółtą kartkę, a później powiedział „o dwa słowa za dużo” i musiał przedwcześnie zejść do szatni za obrazę sędziny. Oświęcimianie w pierwszej odsłonie zamiast grać, skupili się na krytykowaniu orzeczeń sędziowskich, co nie powinno się wydarzyć.
Mimo tego, grająca w „dziesiątkę” Soła potrafiła doprowadzić do wyrównania, po swojej etatowej akcji. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pawła Cygnara, w polu karnym jak zwykle odnalazł się Bartłomiej Sałapatek i strzałem głową, po koźle zaskoczył Muchę. To była ostatnia akcja w pierwszej odsłonie meczu.
Druga połowa rozpoczęła się identycznie jak pierwsza. Kilka minut po wznowieniu gry, po raz kolejny w polu karnym upadł Krzysztof Domagalski, a winowajcą był Dawid Wadas. Tym razem rzut karny raczej rywalom się należał, a jego pewnym egzekutorem okazał się sam poszkodowany.
Soła grając w „dziesiątkę” niemal cały czas dążyła choćby do remisu, ale nie stworzyła sobie klarownej sytuacji. Jutrzenka grała agresywnie, momentami zatrzymując akcję faulami. Gospodarze do końca utrzymali dla siebie korzystny wynik i mogli cieszyć się z pokonania obecnie już III-ligowca.
Bardziej od wyniku martwi jednak fatalna sytuacja kadrowa Soły na mecz z Halniakiem. Do długiej listy kontuzjowanych w postaci Jakuba Snadnego, Sebastiana Stemplewskiego, Łukasza Ząbka i Artura Czarnika, dziś dołączył Wojciech Jamróz, który pechowo skręcił kolano i długo wył z bólu. Dodatkowo za kartki nie zagrają także Rafał Skrzypek i Paweł Cygnar. To daje łącznie stratę siedmiu podstawowych zawodników, więc prawdopodobnie Sebastian Stemplewski będzie musiał sięgnąć po zawodników z rezerw.
Autor: Michał Woźny