Do ligi zostały już tylko godziny, więc czas na podsumowanie okresu przygotowawczego, który jeśli chodzi o sparingi, nie był zbyt udany. - Na pewno wyniki sparingów mnie nie satysfakcjonują. Nie można jednak patrzeć tylko na rezultaty. Pewne rzeczy budowaliśmy od początku. Tak naprawdę wszystko zweryfikuje boisko - ocenił trener Sebastian Stemplewski.
Soła Oświęcim w ramach przedsezonowych przygotowań rozegrała osiem sparingów, w których sprawdzała multum zawodników. - Na sparingach pojawiało się dużo testowanych zawodników, ponieważ chcieliśmy wzmocnić zespół. Podczas meczów kontrolnych pojawiali się zawodnicy zarówno młodzi jak i starsi. Większość jednak stanowili ci młodsi. Chcieliśmy wzmocnić rywalizację jeżeli chodzi o młodzieżowców. Podczas ośmiu sparingów było naprawdę bardzo dużo graczy. Przychodzili różni piłkarze. Jedni myśleli, że jak przyjadą to od razu podpiszą kontrakt, drudzy chcieli się pokazać, a trzeci z kolei przychodzili sam nie wiem po co. Tak naprawdę dzisiejsza młodzież przestała już chyba walczyć. Co prawda nie mówię o wszystkich, ale jednak w większości tak jest – przyznał trener Soły.
Szkoleniowiec Pasiaków pokusił się także o ocenę nowych zawodników.
- Dawid Skiernik to chłopak, który na pewno będzie się jeszcze rozwijał i będzie rywalizował w linii pomocy z naszymi młodzieżowcami – mówił.
- Po kontuzji Wojciecha Jamroza, który powoli dochodzi do siebie uznaliśmy, że lewa strona musi być wzmocniona – skomentował wzmocnienie Grzegorzem Talagą.
- Dawid Dynarek to zawodnik waleczny, który potrafi rozegrać piłkę i grać w defensywie. To na pewno duże wzmocnienie – argumentował.
- Postanowiliśmy także sprowadzić napastnika, który wesprze naszą trójkę. Będziemy na niego liczyć – mówił o Przemysławie Knapiku.
- Ogólnie mówiąc jestem ze wzmocnień zadowolony – podsumował opiekun Solarzy.
Soła Oświęcim nie zamierza jednak kończyć z transferami. - Kadra wciąż nie jest zamknięta, ponieważ czynimy starania o jeszcze jednego zawodnika. Myślę, że dziś lub jutro jego sprawa się wyjaśni – zdradził Sebastian Stemplewski.
O co tak naprawdę będzie walczyć w nowej dla siebie lidze Soła? - W każdym meczu będziemy grać o zwycięstwo i dawać z siebie wszystko. Ten sezon będzie naprawdę ciężki. Jest reorganizacja ligi i tak naprawdę do końca nie wiadomo ile zespołów spadnie z III ligi. Każdy mecz będzie walką o utrzymanie – stwierdził popularny „Stempel”.
- Grając w tym klubie jest cały czas ciśnienie. Jeżeli celem zespołu jest pierwsza piątka to nie zmienia to faktu, że będzie ciśnienie na każdym meczu, aby go wygrać. Nie ma czegoś takiego, że my czegoś nie chcemy. Z jednej strony przyzwyczailiśmy kibiców do awansów, ale muszą tez zrozumieć, że to już jest wyższa liga. Tutaj jest inna kultura gry i porażki są wkalkulowane w ten sport – tłumaczył szkoleniowiec.
Bez wątpienia wydarzeniem, które długo elektryzowało kibiców, była gra trenera na boisku zamiast dowodzenie zespołem zza linii bocznej boiska. Jak będzie zatem w przyszłym sezonie? - Będę się starał prowadzić drużynę z ławki. Jeżeli jednak będę potrzebny na boisku, to się na nim pojawię – powiedział trener beniaminka III ligi małopolsko-świętokrzyskiej.
Autor: Michał Woźny