Trener Janiny zdradził, jaki plan nakreślił na spotkanie z Sołą swojemu zespołowi. - Mieliśmy swój plan gry, który chcieliśmy realizować od samego początku. Polegał on na wykluczeniu z rozegrania Pawła Cygnara oraz odcięciu bocznych sektorów boiska od podań. Te zadania bardzo skrupulatnie staraliśmy się realizować od początku do samego końca - wyjawił Piotr Pierścionek.
W trakcie meczu realizacja założeń nakreślonych przez trenera znacznie się skomplikowała. - Mieliśmy trochę problemów z jedną rzeczą, a mianowicie byliśmy zmuszeni na dwie, wymuszone zmiany. Zawodnik, który był oddelegowany do bezpośredniego krycia Cygnara dostał żółtą kartkę i postawiłem na szybką korektę. Wiem jaki jest Kamil Jesionowski, bo mieliśmy podobno sytuację z Beskidem, gdzie nie zdążyłem przeprowadzić zmiany i dostał on drugą żółtą kartkę. Dlatego szybko zareagowałem, aby wprowadzić następnego zawodnika. Kolejny piłkarz, który wszedł, także dostał szybko żółtą kartkę i to nam w jakiś sposób ograniczyło działania. Kontuzja Łukasza Madeja także skomplikowała nam organizację gry, bo mieliśmy zaplanowane inne zmiany - zdradził szkoleniowiec gości.
Janina z meczu na mecz nabiera rozpędu. - Zespół od momentu, kiedy zaczęliśmy wspólnie pracę notuje systematyczny progres. Ja nie miałem takiego komfortu jak trener Soły, który ma pełną stabilizację w składzie. To jest najważniejsza rzecz w piłce nożnej - stwierdził trener Pierścionek.
- Ostatnio notujemy niezłe mecze, choć może niekoniecznie wyniki są dobre. Dla mnie jako trenera prócz rezultatów jest także ważny rozwój indywidualny zawodników - dodał.
Libiążanie chcieli dzisiaj pokazać się z dobrej strony. - Jesteśmy klubem, który ma inne cele niż Soła i zależało nam na tym, aby się dzisiaj postawić - powiedział opiekun przyjezdnych.
Piotr Pierścionek największe pretensje miał jednak do rozjemcy spotkania, przez którego nota bene został w przerwie wyrzucony na trybuny. - Czujemy się trochę skrzywdzeni decyzjami sędziego. Dostaliśmy dużo więcej kartek niż Soła. Arbiter podjął takie, a nie inne decyzje. To były jednak decyzje, które wypływały bezpośrednio na przebieg meczu i one ograniczały nam działania. Sędzia popełnił błąd, w przypadku podyktowania rzutu karnego dla Soły. Grzegorz Kmiecik odbił piłkę ręką, ale przed polem karnym. Nie może być tak, że przyjeżdża młody arbiter na mecz derbowy, gdzie na pewno będą leciały iskry i zaangażowanie obu zespołów jest na bardzo wysokim poziomie i facet nie staje na wysokości zadania - ocenił.
- Soła miała szczęście w postaci tych decyzji, które na ich korzyść podejmował arbiter. Mieliśmy także jeszcze jedne ewidentny rzut karny. Dodatkowo Dawid Wadas sfaulował dwukrotnie zawodnika przy rzutach karnych i nie dostał za to żadnej żółtej kartki. Umówimy się, że przy bramce na 2:2, starający się zrobić przewrotkę Jasiński za wysoko uniósł nogę, kopiąc Marcina Ambroziaka - kontynuował szkoleniowiec Janiny.
Trener Pierścionek twierdził, że podział punktów to sprawiedliwie rozstrzygnięcie. - Uważam, że jest to zasłużony remis z bardzo dobrym zespołem, który będzie realizował swój cel w tej lidze i jest głównym kandydatem do awansu do II ligi. My natomiast do samego końca będziemy walczyć o to, aby się utrzymać i ten punkt przybliża nas do tego celu - przypominał.
Na koniec opiekun libiążan znowu nawiązał do arbitra. - Jeżeli sędzia nie podarowałby gospodarzom dwóch bramek, to pewnie byśmy wygrali. Soła jest bardzo dobrym zespołem, ale dzisiaj dopisywało jej szczęście - podsumował.
Autor: Michał Woźny