Juniorzy starsi Soły Oświęcim jak na razie nie potrafią złapać odpowiedniej formy w rozgrywkach I ligi juniorów. Po słabej pierwszej połowie w meczu z Astrą Spytkowice, 5 kwietnia oświęcimianie zagrali źle praktycznie cały mecz. Solarze dość nieoczekiwanie przegrali ze Skawą Wadowice 2:3 i znacznie oddalili się od awansu tym bardziej, że liderujący zespół z Trzebini wygrał z Halniakiem Maków Podhalański aż 16:0.
Skawa Wadowice – Soła Oświęcim 3:2 (1:1)
Bramki:
0:1 – Brańka 9 min.
1:1 – 15 min.
2:1 – Kaliciak (samobójcza) 46 min.
3:1 – 65 min.
3:2 – Skiernik 75 min.
Skład Soły: Bułka – Skamaj, Kaliciak, Zygmunt, Kotyza (75 min. Dziuga) – Scąber, Rybczak, Migdałek (75 min. Miłoń), Brańka – B. Wołek, Skiernik.
Żółte kartki dla Soły: Migdałek, Kaliciak, B. Wołek, Bułka
Na początku nic nie zapowiadało tego, że ten pojedynek tak fatalnie skończy się dla gości. To Solarze już w 9. minucie przeprowadzili jedyną akcję, która była naprawdę godna oklasków. Po zespołowej, składnej akcji, podanie Dawida Skiernika na wolne pole wykorzystał Szymon Brańka, który zostawił obrońców w tyle i trafił w długi róg.
Gospodarze wyrównali po rzucie rożnym. Piłka została wybita na długi słupek, a tam niepilnowany zawodnik strzałem z woleja wykonał egzekucję.
Niezłe okazje w tej części gry mieli jeszcze Szymon Brańka i Michał Rybczak, jednak nie zrobili z nich użytku.
Na początku drugiej połowy nastąpiła kuriozalna sytuacja. Skawa zdobyła bramkę… nie dotykając w tej części gry piłki. Soła rozpoczęła drugą odsłonę od serii podań na własnej połowie, w końcu Bartłomiej Kaliciak podał do Bartosza Bułki, któremu przytrafił się podobny błąd, co Arturowi Borucowi w meczu z Irlandią, czy Michałowi Miśkiewiczowi w spotkaniu z Zagłębiem. Golkiper Soły nie trafił w futbolówkę i ta wturlała się do siatki.
Nie mający już nic do stracenia goście odkryli się i nadziali się na kontrę w 65. minucie. Wadowiczanie szybkimi podaniami przeszli do kontrataku, podczas którego ich zawodnik zbiegł w okolice lewego narożnika pola karnego i skutecznie przymierzył w długi róg.
Podopiecznych Łukasza Jaska stać było tylko na bramkę kontaktową. Po zgraniu na drugim słupku Adriana Dziugi, akcję po rzucie rożnym zamknął Dawid Skiernik.
W końcówce Soła miała aż trzy rzuty rożne z rzędu, ale nie udało jej się trafić do siatki po raz trzeci. Najbliżej szczęścia był Jakub Scąber, który nie znalazł drogi do siatki z pięciu metrów.
- Nasza gra była fatalna. Mimo stworzonych przez nas sytuacji, był to bardzo słaby mecz zarówno jednej jak i drugiej drużyny. Szczególnie ubolewam nad tym, że w Skawie było tylko dwóch lub trzech wyróżniających się zawodników na poziomie juniorów, a ja miałem zawodników, którzy aspirują do gry nawet w pierwszej drużynie Soły, a nie było tego widać. Tacy zawodnicy powinni robić różnicę, ale ogólnie nie popisał się cały zespół. Mentalne podejście do meczu zawiodło. Chłopakom chyba poprzewracało się w głowach, bo bez zaangażowania nie da się wygrać. Skawa jeśli chodzi o zaangażowanie przewyższała nas o klasę. Jeśli zawodnicy wychodzą na boisko i przechodzą obok meczu, to nie da się nic zrobić - stwierdził trener juniorów starszych Soły.
Łukasz Jasek dodał także na koniec ważne przesłanie dla juniorów. - Jeśli nasi zawodnicy chcą aspirować do gry w seniorach zarówno pierwszego jak i drugiego zespołu, to muszą w każdym meczu w stu procentach pokazywać swoje możliwości oraz to, co mają najlepsze. Jeżeli tego nie będą robić, to wydaje mi się, że w ten sposób tylko oddalą się od gry w seniorskich drużynach Soły. Szczególnie w takich meczach jak dziś powinni pokazać swoją wartość, a jeżeli nie potrafią tego zrobić na poziomie juniorów, to trudno myśleć o grze w seniorach - podsumował szkoleniowiec Solarzy.
Następny mecz juniorzy starsi Soły rozegrają 12 kwietnia (sobota), o godzinie 9:30. Solarze zmierzą się u siebie z Przeciszovią Przeciszów.