Od zwycięstwa do zwycięstwa kroczą w maju piłkarze Soły Oświęcim. Dzięki niedzielnemu, bezbramkowemu remisowi Granatu z rezerwami Wisły Kraków, strata Pasiaków do prowadzących w tabeli skarżyszczan nieco zmalała i wynosi obecnie pięć punktów, w związku z czym walka o drugoligowe baraże jeszcze się nie zakończyła. Kolejne mecze III ligi małopolsko-świętokrzyskiej odbędą się już jutro. Solarze, którzy przez pewien czas przewodzili już ligowej stawce, zmierzą się na wyjeździe z zespołem, który również piastował pozycję lidera w obecnych rozgrywkach. Rywalem podopiecznych Sebastiana Stemplewskiego będzie Łysica Bodzentyn, a spotkanie to rozpocznie się o godzinie 17. (news zaktualizowany)
W środowe popołudnie, na boisku w Bodzentynie zmierzą się drużyny sąsiadujące ze sobą w tabeli. Łysica zajmuje bowiem trzecie miejsce, plasując się tym samym o jedną pozycję za Solarzami. Pasiaki nie muszą jednak nerwowo spoglądać za siebie, ponieważ „żółto-czarno-zieloni” z Bodzentyna tracą do nich aż 15 punktów. Do końca sezonu pozostały jeszcze tylko trzy kolejki, zatem Łysica na pewno nie przegoni oświęcimian w tabeli. W obecnej chwili bodzentynianie mają na koncie 51 „oczek”, a na ten dorobek złożyło się czternaście zwycięstw, dziewięć remisów i osiem porażek.
Podopieczni Tomasza Dymanowskiego nie liczą się zatem w walce o pierwsze miejsce, chociaż po rundzie jesiennej tę właśnie lokatę zajmowali. Na półmetku rozgrywek zawodnicy Łysicy mieli na koncie 37 punktów i minimalnie wyprzedzali skarżyski Granat oraz oświęcimską Sołę, mając nad nimi przewagę odpowiednio jednego i dwóch „oczek”. Wiosna jest jednak w wykonaniu „żółto-czarno-zielonych” bardzo słaba, jak na to, co prezentowali w minionej rundzie. W tym roku kalendarzowym bodzentynianie wygrali zaledwie trzy spotkania, pięć razy zremisowali, a sześciokrotnie schodzili z boiska pokonani. W dodatku jedno z tych trzech zwycięstw było pokłosiem wycofania się z rozgrywek drużyny Przeboju Wolbrom i przyznania Łysicy walkoweru za to spotkanie. W związku z tym, podopieczni grającego trenera Dymanowskiego tylko dwa razy tej wiosny sięgnęli po trzy punkty w wyniku rywalizacji na boisku (5:0 u siebie z Bocheńskim KS-em oraz 2:1 w Myślenicach z Wisłą II Kraków – przyp. red.).
Bodzentynian nie zadowoli jednak żaden inny wynik niż komplet punktów, co podkreśla pomocnik Łysicy Maciej Horna. – Do każdego meczu podchodzimy z takim samym założeniem, czyli zdobyć trzy punkty. Oczywiście nasze wyniki sprawiają, że nastroje w drużynie nie są najlepsze, ale mimo to jesteśmy skupieni na nadchodzącym meczu. W tabeli, w okolicach zajmowanego przez nas obecnie trzeciego miejsca, robi się coraz ciaśniej, dlatego z całych sił będziemy walczyć o zwycięstwo – zapewnia były zawodnik Clepardii Kraków, który do Bodzentyna trafił przed rozpoczęciem obecnej rundy.
Jeśli chodzi o oświęcimian, to nie do końca wiedzą oni, czego tak naprawdę można się spodziewać po bodzentyńskiej drużynie. – Łysica to dla nas spora zagadka. Ich wyniki wskazują na to, że mają jakiś dołek, ale w meczu z Wisłą II Kraków pokazali, że potrafią wygrywać. Dlatego ten zespół jest dla nas na pewno wielką niewiadomą – mówi trener Solarzy Sebastian Stemplewski.
Na pierwsze miejsce w ligowych rozgrywkach bodzentynianie wprawdzie nie mają już szans, ale ciągle jeszcze mogą zwyciężyć w innej „klasyfikacji”. Chodzi konkretnie o miano najlepszej defensywy ligi. Łysica ma na obecną chwilę najmniej straconych bramek – 28 (ex aequo ze skarżyskim Granatem – przyp. red.), a warto zwrócić uwagę, że po całej rundzie jesiennej liczba ta wynosiła zaledwie 12. Jak widać, mimo słabszych wyników na wiosnę, obrona „żółto-czarno-zielonych” nadal spisuje się bez zarzutu, rzadko kiedy tracąc więcej niż jedną bramkę w meczu. Tak naprawdę jedyną w tym sezonie poważną rysą na wizerunku defensywy Łysicy był kwietniowy mecz z Granatem, przegrany przez bodzentynian aż 1:5.
Na nic jednak solidna defensywa, gdy nie wiedzie się w ataku. Tej wiosny zawodnicy Łysicy zdobyli zaledwie 15 goli, w tym trzy wliczone w ramach walkoweru z Przebojem Wolbrom. Jednak jeszcze w rundzie jesiennej bodzentynianie, oprócz posiadania najlepszej defensywy, byli również w ścisłej czołówce zespołów najskuteczniejszych w ataku. Łącznie Łysica ma zatem na koncie 50 bramek, a najwięcej z nich – dziewięć – zdobył Krystian Płusa. Warto jednak zaznaczyć, że obrońca ten zaledwie dwukrotnie trafił do siatki „z akcji”. Pozostałe zdobyte przez niego gole są bowiem efektem skutecznie wykonywanych rzutów karnych.
Na miano najskuteczniejszego zawodnika Łysicy szanse mają jeszcze także: Dariusz Anduła (osiem trafień) oraz Damian Gardynik (siedem goli). Jednak pierwszy z nich ma te szanse jedynie iluzoryczne. Jest bowiem niemal przesądzone, że w obecnym sezonie Anduła nie pojawi się już na boisku z powodu kontuzji, przez którą zresztą pauzuje już od kilku tygodni. Zatem jedynym „zagrożeniem” dla Krystiana Płusy może być jeszcze chyba tylko Damian Gardynik. Pozostali zawodnicy mają już zbyt dużą stratę do lidera strzelców Łysicy.
Podczas przerwy zimowej, w kadrze Łysicy nastąpiło kilka roszad. Bodzentyński zespół opuściło czterech zawodników, ale tylko jeden z nich – Karol Drej odegrał znaczącą rolę w zdobyciu przez Łysicę mistrzostwa jesieni, grając w 15 spotkaniach minionej rundy, w których zdobył cztery gole. Doświadczony pomocnik zamienił jednak ten zespół na… ligowego rywala Łysicy i Soły – Wierną Małogoszcz, w której również jest podstawowym zawodnikiem. W nowych barwach Drej trafił do siatki już pięciokrotnie w rozgrywkach ligowych.
Z kolei po stronie nabytków drużyny z Bodzentyna widnieją trzy nazwiska. Wspomnieliśmy już o Macieju Hornie, cytując jego wypowiedź, ale warto zwrócić też uwagę na Tomasza Ciesielskiego. Ten 35-letni obrońca ma na swoim koncie Mistrzostwo Polski i Puchar Ligi, zdobyte z Polonią Warszawa w sezonie 1999/2000, oraz wywalczony w kolejnym sezonie, także z „Czarnymi Koszulami”, puchar kraju. Na boiskach Ekstraklasy, Ciesielski występował również w barwach Widzewa Łódź oraz Zagłębia Sosnowiec. W najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrał on łącznie 88 spotkań i zdobył jednego gola. Defensor Łysicy zaliczył również epizod w reprezentacji Polski. Miało to miejsce na początku 2002 roku, kiedy to za kadencji Jerzego Engela Polacy pokonali Wyspy Owcze 2:1. Spotkanie to odbyło się na Cyprze, a Ciesielski rozegrał całą pierwszą połowę. Trzecim zawodnikiem, który zimą zasilił Łysicę jest pomocnik Patryk Barucha.
Oprócz opisanego wyżej Tomasza Ciesielskiego, jeszcze trzech zawodników znajdujących się w kadrze Łysicy, występowało w swojej karierze na boiskach Ekstraklasy. Obrońca Dariusz Kozubek rozegrał 59 spotkań i zdobył sześć goli w najwyższej klasie rozgrywkowej. Reprezentował wówczas barwy Szczakowianki Jaworzno, Korony Kielce, Polonii Warszawa oraz Zagłębia Sosnowiec. Bramkarz i jednocześnie trener Łysicy Tomasz Dymanowski rozegrał 20 spotkań w Ekstraklasie, wszystkie w barwach KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Z kolei obrońca Łukasz Szymoniak wystąpił w najwyższej klasie rozgrywkowej w dwóch meczach, jako zawodnik Korony Kielce.
Jesienny mecz Soły z Łysicą toczył się w strugach deszczu i zakończył bezbramkowym remisem. Wbrew rezultatowi, spotkanie obfitowało w sytuacje do zdobycia gola, a zdecydowaną ich większość mieli Solarze. Jednak za sprawą niefrasobliwości Pasiaków w ataku, a także skutecznych interwencji Tomasza Dymanowskiego, bodzentynianie wywieźli z Oświęcimia jeden punkt.
Jeśli chodzi o absencje w jutrzejszym meczu, to w drużynie Soły zabraknie nieobecnych już od dłuższego czasu Wojciecha Jamroza oraz Dawida Wadasa. Z kolei w drużynie Łysicy nie wystąpią wspomniani wcześniej: Dariusz Anduła, który, jak już pisaliśmy, z powodu kontuzji najpewniej nie zagra do końca sezonu, oraz Krystian Płusa, który musi pauzować za nadmiar żółtych kartek.
Autor: Tomasz Spyra