- autor: Michał Woźny, 2014-08-10 13:20
-
Trener Wolanii doceniał klasę oświęcimian i krótko streścił spotkanie. - Soła była bardzo mocnym przeciwnikiem. Moim zdaniem nie było tego widać aż tak bardzo na boisku, dopóki sędzia nie wykluczył naszego zawodnika z gry. W drugiej połowie nasza taktyka była ustawiona pod naszą grę w dziesięciu, nie mogliśmy się odkryć. Uważam, że dość dobrze pracowaliśmy w defensywie i nie pozwalaliśmy przeciwnikom dochodzić do klarownych sytuacji - mówił Grzegorz Tyl, trener Wolanii.
Trener Tyl twierdził, że jego zespół mógł nawet pokusić się o pełną pulę. - Nie zgodziłbym się z trenerem gości, że to był szczęśliwy remis. Mogliśmy ten mecz nawet wygrać. Grając w osłabieniu przeprowadziliśmy kontrę, gdzie po dośrodkowaniu nasz zawodnik był faulowany i moim zdaniem powinien być rzut karny. Jakbyśmy strzelili tego gola, to myślę, że Soła już by się nie podniosła, bo nie miała w ogóle na nas sposobu - ocenił.
Szkoleniowiec rywali Solarzy wspomniał także o tym, że jego zespół za sprawą podpowiedzi… ćwiczy niemal do upadłego stałe fragmenty gry. - Ludzie z zewnątrz podpowiadali nam, że w tej lidze gra się na stałe fragmenty gry i naprawdę dużo ich ćwiczyliśmy. Cała szatnia była obwieszona dzisiaj rozegraniem stałych fragmentów. Cały czas trenujemy także grę z kontry. Na pewno personalnie nie jesteśmy mocnym klubem. W swoich szeregach mamy zawodników z niższych lig oraz tych, którzy wywalczyli awans. Nie nastawiamy się nawet u siebie na jakieś huraganowe ataki. Staramy się grać średnim pressingiem, przechwytywać piłki i ruszać z szybkim atakiem. Myślę, że to nam się udawało do momentu czerwonej kartki, która była błędem naszego obrońcy. Gdyby inaczej zareagował, to pewnie mecz miałby inny przebieg - stwierdził.