W środę odbył się półfinał Pucharu Polski na szczeblu Małopolski Zachodniej. Oświęcimianie łatwo pokonali Beskid 4:1 i już tylko trzy spotkania dzielą ich od wielkiego sukcesu, jakim by było wygranie pucharu w Małopolsce i awans do rozgrywek centralnych.
Beskid Andrychów – Soła Oświęcim 1:4 (1:3)
1:0 – Pająk 4 min.
1:1 – Zapotoczny 16 min.
1:2 – Cygnar 28 min.
1:3 – Cygnar 32 min.
1:4 – Skiernik 86 min.
Składy:
Beskid: Łukasz Chwałka – Krzysztof Jurczak (46 min. Krzysztof Pierzchała), Szymon Święs, Dariusz Kapera, Radosław Karcz – Mateusz Kubik, Jakub Słupski, Michał Śliwa, Maciej Stróżak, Michał Adamus – Bartłomiej Pająk.
Soła: Marcin Koper – Artur Czarnik, Dawid Wadas, Sebastian Stemplewski, Grzegorz Talaga – Adrian Stanek (65 min. Mateusz Gleń), Dawid Dynarek, Paweł Cygnar (71 min. Konrad Kasolik), Dariusz Zapotoczny (69 min. Dawid Skiernik) – Jakub Snadny, Adam Janeczko (64 min. Przemysław Knapik).
Żółte kartki: Słupski, Karcz (Beskid) – Czarnik, Wadas, Janeczko (Soła)
To był dobry mecz Soły. Nie chodzi nawet o wynik. Gra już się bardziej kleiła, okazji też nie brakowało, także rezultat powinien być znacznie wyższy. Ustawienie na dwóch napastników zdaje się, że zdecydowanie bardziej służy Solarzom. W porównaniu z poprzednim składem, zawodnika defensywnego (Szewczyk), zastąpił ofensywny (Snadny). Soła zawsze słynęła z mocnej ofensywy i moim zdaniem tak powinna grać. Pierwszy gol należał jednak do Beskidu. Świetnym lobem popisał się Bartłomiej Pająk. Zresztą to wyróżniający się gracz Beskidu, który w lidze zanotował już siedem bramek. Być może nie wszyscy wiedzą, ale był on testowany pewien czasu temu przez Sołę i to z tego co pamiętam nawet w dwóch okienkach transferowych. Nie wiem, co poszło nie tak, że nie trafił do Soły, ale na pewno można żałować odpuszczenia tego zawodnika tym bardziej, że jest jeszcze młodzieżowcem.
Ten mecz miał też trochę smaczków. Przecież w Beskidzie grał Maciej Stróżak, do niedawna jeszcze Solarz, a z kolei w andrychowskim klubie grali także Artur Czarnik i Przemysław Knapik. Uszczypliwości żadnych nie było. To był normalny mecz, może poza jednym incydentem przy linii bocznej. Po bramce na 1:0, Soła wyrównała, a potem coraz bardziej odjeżdżała Beskidowi. Trzeba zresztą wspomnieć, że to spotkanie było okraszone samymi naprawdę wyjątkowej urody bramkami. Jeden gol, był lepszy od drugiego. Warto zobaczyć relację filmową z tego meczu, która jest już dostępna.
W drugiej połowie gra obu zespołów mocno siadła, ale nikt do nikogo nie miał pretensji. Wynik był już ustalony, a w sobotę jest kolejka ligowa. Fajnie, że nasza drużyna nie odpuszcza pucharu i jak wygra finał, to osiągnie największy sukces w rozgrywkach pucharowych w historii. Na to liczymy. Jeżeli Solarze wygraliby z Trzebinią, to później trafią do półfinału pucharu w całej Małopolsce. Tam mogą trafić chociażby na znajome sobie drużyny, takie jak Poroniec Poronin, Garbarnia Kraków, czy Unia Tarnów. To będą jednak drużyny maksymalnie III-ligowe, więc jak najbardziej w zasięgu oświęcimian, bo przecież to Soła lideruje. Gdyby udało się wygrać finał, to wtedy będzie już runda przedwstępna Pucharu Polski na szczeblu centralnym, gdzie biało-czerwoni z Oświęcimia zmierzyliby się u siebie prawdopodobnie z drużyną II-ligową. Na pewno warto o to walczyć, bo byłaby to fajna sprawa. Póki co skupmy się teraz na lidze, bo już w sobotę arcyważny i arcytrudny mecz z Garbarnią Kraków. Krakowianie są prawdziwą rewelacją. Nie przegrali spotkania w III lidze od 10. kolejki, czyli od 28 września 2014 roku! Dodatkowo u siebie w tym sezonie przegrali tylko raz i to już w 2. kolejce! To w zasadzie mówi wszystko o tym, jak piekielnie ciężki będzie to mecz. Stawka jest wysoka, bo Garbarnia traci do Soły 9 punktów, ale ma rozegrany mecz mniej. To jeszcze mecz o wszystko. Warto na nim być i kibicować chłopakom. Wierzymy w zwycięstwo!
Z takich ciekawszych informacji podsłyszałem, że Marcin Drzymont ma już wrócić być do dyspozycji trenera za tydzień-półtorej i że Soła ponoć złożyła jakiś protest w meczu z KSZO w sprawie gry nieuprawnionego zawodnika. Nie wiem na ile w tym prawdy i kto to jest. Na początku myślałem, że chodziło o Ryńskiego, który grał w rezerwach 45 minut, a pierwszym zespole cały mecz. Zawsze myślałem, że zawodnik w ciągu 24 godzin może grać max 90 minut, ale właśnie ponoć nie i to było dozwolone. Teraz jednak jak mam protokół przed sobą z tego meczu, to widzę, że w składzie zamiast Ryńskiego jest wpisany Kapsa. Co prawda przy nim jest minus, a przy Ryńskim plus, ale jednak w składzie jest kto inny i nie wiem, czy to może być tak uzupełnione, albo czy zostało poprawione. To tyle. W sobotę wszyscy na Kraków!