Solarze po dwóch porażkach z rzędu w lidze, wygrali z Beskidem 2:0.Trzy punkty to jedyny pozytyw po tym meczu, bo gra nadal nie napawa optymizmem.
Soła Oświęcim – Beskid Andrychów 2:0 (0:0)
Bramki:
1:0 – Cygnar 79 min. (karny)
2:0 – Snadny 81 min.
Składy:
Soła: Koper – G.Talaga (46 min. Stanek), Wadas (67 min. Skiernik), Skrzypek, W. Jamróz – Gleń (54 min. Stemplewski), Czarnik, Cygnar, Zapotoczny – Janeczko (38 min. Knapik), Snadny.
Beskid: Chwałka – Karcz, Święs, Kapera, Jurczak – Adamus, Słupski, Kaczmarczyk, Piszczek (17 min. Pierzchała) – Stróżak, Śliwa (90 Kubik).
Żółte kartki: Snadny, Czarnik, Koper (Soła) – Śliwa, Adamus, Karcz, Słupski (Beskid)
Nie będę się jakoś specjalnie rozwodził na temat tego meczu. Fajnie, że wygraliśmy, ale to jest jedyna pozytywna rzecz po tym meczu. Trener Krzysztof Wądrzyk nawet stwierdził, że chcieli dziś wygrać z pogrążoną w kryzysie Sołą. Wszyscy to widzą i taki jest fakt. Nie ma się co zasłaniać brakiem szczęścia, czy robić dobrą minę do złej gry. Nasza dyspozycja pozostawia wiele do życzenia. Nie to, żebym był wielkim malkontentem. Pewnie ktoś pomyśli, że jak śmiem narzekać, skoro są trzy punkty. Podkreślam, że cieszę się z tego, ale nawet nie to, a forma zespołu jest dla mnie istotniejsza, bo nie ukrywajmy, że Beskid jest po prostu słabą drużyną III-ligową. Weryfikacja przyjdzie podczas meczów z Wisłą II i Porońcem, a w takiej dyspozycji to nie mamy czego szukać z tymi zespołami. Najgorsze jest też to, że kadra też się trochę sypie. W tym meczu z powodu kontuzji musiał zejść Adam Janeczko i zawsze walczący Dawid Wadas, który swoją ofiarność okupił rozciętym łukiem brwiowym. Czasami kibice mają problem, aby zrozumieć decyzje trenera, przyznam się szczerze, że z całą sympatią dla „Stempla” - ja też. Nie wiem czy był spowodowane to, że już w 54. minucie z boiska zszedł chyba najbardziej aktywny do tego czasu Mateusz Gleń. Nie dziwię się w zupełności jego frustracji, bo grał dobrze, starał się, walczył, a spotkała go za to niezasłużona „kara”.
Śmiem twierdzić, że gdyby nie ten chyba jednak naciągany karny, to nie wygralibyśmy tego meczu. Jeden z kibiców powiedział mi, że po tych dwóch porażkach spodziewał się, że ruszymy na Beskid zdecydowanie. Nabuzowani, chcąc coś udowodnić. Nic takiego jednak nie widziałem. Na trybunach kibice coraz częściej i głośniej domagają się zmiany trenera. Ja nie będę tutaj ani oczerniał, ani bronił trenera. Każdy ma prawo mieć swoje własne zdanie. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że w końcu na wiosnę się obudzimy, bo jak na razie, to wciąż śpimy bardzo mocnym, zimowym snem.