Twarda walka, awantura na boisku, uszczypliwości, gole i ładny dla oka mecz – to wszystko można było oglądać w Święto Niepodległości na stadionie Soły. Oświęcimianie wygrali 2:0 i wspólnie liderują w tabeli z KSZO i Garbarnią.
Soła Oświęcim – Hutnik Nowa Huta 2:0 (0:0)
Bramki:
1:0 – Hałgas 60 min.
2:0 – Gleń 88 min.
Składy:
Soła: Koper – Ł. Ząbek, Wadas, Drzymont, W. Jamróz – Wykręt (90 min. Kochan), Szewczyk, Stemplewski (90+2 min. Wowra), Hałgas (77 Gleń) – Cygnar, Knapik (65 min. Stanek).
Hutnik: Frątczak – Antoniak, M. Dudek, Kołodziej, Guzik (9 min. Chlebda) – Jacak (46 min. Kołakowski), Nawrot, Sierakowski (83 min. T. Dudek), Gamrot – Guja, Świątek.
Czerwona kartka: Świątek (44 min., niesportowe zachowanie)
Żółte kartki: Drzymont, Hałgas, Wadas (Soła) – T. Dudek, Gamrot, Sierakowski.
Hutnik to drużyna z dużym potencjałem, grająca ładną dla oka piłkę, ale niekoniecznie skuteczną. Nie da się ukryć, że Nowa Huta nigdy nie sławiła się jako spokojna dzielnica Krakowa. Tacy też są zawodnicy Hutnika, charakterni, momentami zachowujący się jak „boiskowi bandyci”. Zanim jednak rozwinę ten wątek, to trzeba coś napisać o meczu.
Samo spotkanie przyciągnęło na trybuny jakieś 300, może 350 osób, co jest niezłym wynikiem patrząc na to, co się działo ostatnio. Trzeba jednak przyznać, że spora część tej liczby, to kibice Hutnika. Samo spotkanie było naprawdę fajne. Dużo się działo, a mecz był na styku. W pierwszej odsłonie nieco więcej przy piłce był Hutnik, ale obie drużyny nie odpuszczały i miał swoje okazje na bramkę. Najlepsze dwie po stronie Soły zmarnował Przemysław Knapik, który wciąż nie może się odblokować. Wydawało się, że do przerwy nic wielkiego już się nie stanie. Obie ekipy nie unikały walki, ale gra była w miarę fair. Wtedy to „chłodnej głowy” zabrakło Krzysztofowi Świątkowi. Kapitan, powinien być wzorem dla innym, a on nim nie był. Nagle, bez piłki zaatakował Wojciecha Jamroza, próbując go kopnąć. Obaj zawodnicy skoczyli sobie do gardeł, inni podbiegli do miejsca zdarzenia. Rozpętała się ogromna awantura na boisku, która zdała się nie mieć końca. Winowajca zresztą słusznie otrzymał czerwoną kartkę. Nie jestem zwolennikiem boiskowych awantur, ale bardzo dobrze, że drużyna Soły nie wymiękła i nie tylko piłarsko przeciwstawiła się gościom.
Choć w drugiej odsłonie Solarze grali w liczebnej przewadze, to specjalnie nie było tego widać. Wśród gości brylował Mateusz Gamrot (nr 21), który zszedł do środka i siał sporo popłochu w szeregach obronnych Soły. Jednak w 60 minucie Krzysztof Hałgas ustawił sobie piłkę na prawej nodze i pokonał bramkarza strzałem z kilkunastu metrów. Hutników dobił wprowadzony właśnie za Hałgasa Mateusz Gleń, dając naprawdę dobrą zmianę.
Solarze wyszarpali to zwycięstwo, pokazali charakter, a nagrodą jest pozycja lidera wspólnie z dwoma innymi ekipami. Całej drużynie należą się gratulacje, bo choć czasami sił brakuje, to nadrabiają ambicją i wolą walki. Teraz w niedzielę czas się przełamać. W poprzednim sezonie oświęcimianie dwukrotnie zremisowali 1:1 z Wolanią Wola Rzędzińska. Nadarza się idealna okazja, aby się zrewanżować za tamte rezultaty. W tym meczu nie zagra Dawid Wadas, pauzujący za cztery żółte kartki.