Można stwierdzić, że tradycji stała się zadość. "Królowie remisów" z Oświęcimia po raz kolejny podzielili się punktami. To "oczko" trzeba jednak szanować, bo bez wątpienia zostało zdobyte na trudnym terenie w Rzeszowie.
Stal Rzeszów - Soła Oświęcim 2:2 (1:1)
Bramki:
0:1 - Drzymont 1 min.
1:1 - Prędota 42 min.
1:2 - Gleń 53 min.
2:2 - Reiman 88 min. (karny)
Składy:
Stal: Wierzerzak - Szymański, Kursa, Szeliga, Maślany - Brocki (78 min. Walków), Cande (56 min. Więcek), Reiman, Giel (61 min. Kwycz), Gil - Prędota.
Soła: Gargasz - Kasolik, Szewczyk, Drzymont, Jamróz - Gleń, Dynarek, Janik (76 min. Wawoczny), Hałgas (84 min. Stankiewicz) - Cygnar, Knapik (71 min. Czapla).
Żółte kartki: Kursa, Cande (Stal) - Wawoczny (Soła)
Było blisko, ale nie tym razem. Do pełni szczęścia zabrakło sześciu minut, ponieważ arbiter przedłużył spotkanie o cztery minuty. Pierwszy gol padł już jakoś w 30. sekundzie. Niektórzy kibice w tym ja, tak naprawdę niestety nie zdążyła jeszcze zasiąść na trybunach. Wraz z kolegą przez przypadek, zasiedliśmy na sektorze kibiców, którzy mieli zamiar dopingować Stal. Trzeba było się zatem ewakuować i przez chwilę oderwać wzrok od murawy. W końcu, cóż to za strata, na samym początku zwykle nic się nie dzieje. Jakież było zdziwienie, a zarazem wkurzenie, kiedy padł gol, niestety niezauważony przez nas. Krótkie rozegranie rzutu rożnego, Cynar do Janika, ten centruje i swoją już trzecią bramkę w tym sezonie zdobywa "El Profesore" Marcin Drzymont.
Zgodnie z przewidywaniami to Stal prowadziła grę, to Stal zepchnęła chyba nieco za bardzo Sołę do głębokiej defensywy. Rzeszowianie byli jednak mało konkretni pod bramką Dawida Gargasza. Jak się okazało - do czasu. Po stracie w środku pola i szybkiej kontrze, Piotr Prędota dopełnił formalności było 1:1.
Początek drugiej części gry nie zwiastował niczego dobrego. Stalowcy mocno zaczęli, ale szybko dostali kolejną bramkę. Świetna akcja lewą stroną Hałgasa, dośrodkowanie w pole karne i bardzo precyzyjny strzał głową Glenia. Dobrze, że to właśnie "Glenik" zdobył tą bramkę, bo na pewno dodatkowo powinno go to podbudować. Cała bramkowa akcja moim zdaniem, była bardzo podobna do tej Legii z 93. minucie, kiedy bramkę zdobył Hamalainen.
Niestety, rzeszowianie nie odpuszczali i dopięli swego w 88. minucie. Ręka Wojciecha Jamroza, bardzo pewny strzał Reimana z rzutu karnego i 2:2. Dla gospodarzy to nie był jednak dobry wynik i próbowali szukać kolejnej bramki, na szczęście bezskutecznie.
Dla Stali bez wątpienia to był "black weekend". W piątek porażka żużlowców, w sobotę "tylko" remis z jakąś tam dla nich Sołą. Tyle, że to nie jest jakaś tam Soła, tylko zespół z możliwościami na pewno większymi niż pokazuje to tabela. W sobotę mogło być fajnie, a pozostał niedosyt. Jednak punkt na takim terenie trzeba szanować i zdecydowanie łatwiej go przyjąć, niż grając u siebie z Podlasiem. Czas jednak zerwać w końcu z remisami i odkuć się za sromotną porażkę w Trzebini już w wielką sobotę.