Garbarnia Kraków – Soła Oświęcim 2:0 (0:0)
Bramki:
1:0 - Liput 48 min.
2:0 - Kalemba 63 min.
Składy:
Garbarnia: Drzewiecki – Pietras (24 min. Kosturbała), Liput (85 min. Ferens), Masiuda, Siedlarz (81 min. Szewczenko), Kaczor (77 min. Stokłosa), Wcisło, Piszczek, Kalemba, Baliga.
Soła: Bomba – Czarnik, Wadas, Skrzypek, Talaga – Jamróz (64 min. Stanek), Dynarek, Cygnar, Zapotoczny – Janeczko (68 min. Knapik), Snadny.
Żółte kartki: Drzewiecki, Masiuda (Garbarnia) – Dynarek (Soła)
O godzinie 11, na stadionie na Rydlówce rozpoczął się hitowy mecz tej kolejki. Na trybunach było naprawdę sporo osób. Widać było, że to spotkanie zainteresowało wielu obserwatorów, do których należeli między innym: Krzysztof Szopa - były trener Garbarni, czy Orła Balin, Marek Holocher - trener Orła Piaski Wielkie, czy Zdzisław Janik - trener Garbarza Zembrzyce. Pewnie takich obserwatorów było więcej, bo ja piszę tylko o tych, którzy siedzieli nieopodal mnie.
O tym meczu to najchętniej bym zapomniał. Nie wiem w sumie co napisać, bo na usta cisną się różne słowa, a w głowie kłębią się różne myśli. Cóż, napiszę tylko tyle, że Garbarnia była po prostu dużo lepsza. Pierwsze 30 minut należało do gospodarzy, kolejne 15 to już lepsza gra Soły. Cała druga połowa to jednak absolutna dominacja krakowian, którzy grali bez swojego najlepszego strzelca Tomasza Ogara. W tym meczu Soła nie stworzyła sobie praktycznie ani jednej „setki”. Zespół gra słabo i czasami można przecierać oczy ze zdumienia co się dzieje, bo wszyscy dobrze wiemy, że ci zawodnicy potrafią grać i naprawdę mają potencjał. Trener na konferencji pomeczowej mówił, że nie ma kryzysu, a ja myślę, że taki kryzys jest już od początku rundy wiosennej, która nam po prostu nie idzie. Gramy bez pomysłu, bez żadnej koncepcji. Co najgorsze dzisiaj Garbarni po prostu bardziej się chciało, zawodnicy harowali na całym boisku i niemal przez cały mecz atakowali wysokim pressingiem, co mało która drużyna potrafi. Naprawdę czapki z głów. Na wiosnę po 7 meczach, zdobyliśmy 13 punktów. A gdyby nie liczyć tych szczęśliwych wygranych z Granatem i Unią Tarnów, to już w ogóle byłaby tragedia. Więcej nie napiszę, niech każdy wnioski wyciąga sam. Ja ze swojej strony dziękuję tym, co walczyli dzisiaj, bo byli też tacy, że chociażby wspomnę o Dawidzie Wadasie. Nawet nie o wyniki, a o walkę, zapierniczanie za ten klub i o grę w tym momencie chodzi. Dziękuję tym, którzy przyszli po meczu i docenili to, że na każdym wyjeździe bez względu na wszystko jednak tych kilku kibiców Soły jest i przybyli piątki. Nie byli to jednak wszyscy, ale nazwiskami nie będę sypał, kto ma wiedzieć, ten wie. Usłyszałem, że ponoć niektórzy obrazili się na mnie za teksty na stronie. Nie wiem, czy to prawda, ale to są tylko i wyłącznie moje przemyślenia, do których mam prawo. Zawsze będę za klubem i zespołem, któremu poświęciłem już ponad 14 lat życia i to się nigdy nie zmieni. Boli jednak serce jak patrzy się na takie mecze jak dzisiaj. Bardzo boli. Czas na zmiany? To już pytanie nie do mnie. Niech każdy odpowie sobie na nie indywidualnie.
O meczu za wiele nie będę pisał. Garbarnia była lepsza i mogła nawet wygrać 4, czy 5:0 i nikt by nie mógł mieć pretensji. Bardzo aktywny był Tomasz Liput, który był kiedyś testowany przez Sołę. Póki co nie ma co marzyć o żadnych awansach, czy wygraniu ligi - nie z taką dyspozycją. W środę już kolejny mecz, ale to nie z Beskidem przyjdzie czas na sprawdzenie swojej dyspozycji. Ostatni mecz pucharowy pokazał, że Beskid, a taka Garbarnia to jednak przepaść. Weryfikacja przyjdzie jeszcze podczas spotkań z Wisłą II, czy Porońcem. I te mecze tak naprawdę dadzą odpowiedź, czy cokolwiek się zmieniło. To tyle.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.