Wólczanka Wólka Pełkińska - Soła Oświęcim 2:1 (1:0)
Bramki:
1:0 - Gwódź 42 min.
1:1 - Drzymont 52 min.
2:1 - Jurczak 64 min.
Wólczanka: Smoleń - Podstolak, Walat, Wrona, Przewoźnik - Kocur (90+2 min. Wątróbski), Lech, Mianowany (65 min. Więcek), Szewc (90+3 min. Kucharski) - Gwóźdź (65 min. Hul) - Jurczak (86 min. Khorolskyi).
Soła: Gargasz – Kasolik, Wadas, Drzymont, Jamróz (74 min. Snadny) – Gleń (82 min. Stankiewicz), Dynarek, Wawoczny (86 min. Szewczyk), Hałgas – Cygnar, Czapla (82 min. Knapik).
Żółte kartki: Lech, Walat, Kocur – Jamróz, Wawoczny, Dynarek, Kasolik.
Pierwszą bramkę gospodarze zdobyli tuż przed przerwą. Zdecydowanie zbyt łatwo zawodnik gospodarzy przedarł się prawą stroną i dograł w pole karne, gdzie Gwóźdź dopełnił formalności. Wyrównanie przyszło po stałym fragmencie gry i świetnym strzale Marcina Drzymonta. Piłka odbiła się z impetem od poprzeczki i zatrzepotała w siatce. Gol na 2:1, to kolejny błąd w grze defensywnej. Jurczak miał zdecydowanie zbyt dużo miejsca i czasu, żeby przymierzyć w długi róg, z narożnika pola karnego.
Po ciężkim nokaucie z Chełmianką, jest kolejna porażka. Początek sezonu zatem trzeba uznać za niezbyt udany. Wiele słów krytyki wylało się w komentarzach po meczu z Chełmianką i... dobrze. To znaczy, że komuś na tym klubie jeszcze zależy, to znaczy, że są kibice, którzy się tym przejmują. Krytyka po porażkach to jest normalna sprawa i myślę, że każdy z zawodników Soły powinien po tych dwóch porażkach przyjąć ją na klatę i udowodnić na boisku, że jest ona niezasłużona. Mam wrażenie, że gdzieś jako klub, zatraciliśmy też DNA zwycięstwa. Teraz porażki, już na nikim nie robią wrażenia. Ot po prostu zdarzyły się, w końcu to nic takiego. Przykładając ucho tu i tam można też usłyszeć, że przyczynami porażek są czy to sędziowie, czy brak skuteczności, szczęścia i wiele innych czynników. Myślę, że warto też poszukać głębszej przyczyny, bo na sportowe szczęście też trzeba sobie zasłużyć. To dopiero trzy kolejki, ale trzeba reagować tu i teraz, aby nie popaść w totalny marazm oraz nie zacząć od samego początku ścigać się z innymi, o wyjście ze strefy spadkowej. Czas się otrząsnąć i reagować. Mówię tu zarówno i o zawodnikach, trenerach, jak i zarządzie. Z każdej porażki trzeba wyciągnąć wnioski, tymczasem u nas chyba tego brakuje. Ja osobiście wstrzymam się jeszcze od krytyki, bo za nami dopiero trzy spotkania. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal wierzę w ten zespół, choć czy brak zmian w kadrze jest dobrym posunięciem? Na to pytanie przyjdzie czas odpowiedzieć, a tą odpowiedzią będą wyniki na boisku. Na razie nie są one zbyt dobre. Idealny moment na przełamanie już za tydzień, kiedy w sobotę, o godzinie 11 podejmiemy lidera, którym jest obecnie zespół z Radzynia Podlaskiego.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.