Orlęta Radzyń Podlaski - Soła Oświęcim 1:1 (1:0)
Bramki:
1:0 - Stanisławski 45 min.
1:1 - Syguła 83 min.
Składy:
Orlęta: Nowacki - Ciborowski, Kiczuk, Zarzecki, Szymala - Rycaj (71 min. Brzosko), Kot, Krawczyk, Kalita - Demianiuk (80 min. Panufnik), Stanisławski.
Soła: Mioduszewski - Szcząber, Pańkowski, Chlebowski, Ptak - Gaudyn (66 min. Fortuna), Skrzypniak (82 min. Syguła), Tracz, Rogala (58 min. Kukiełka) - Duda (52 min. Stankiewicz), Ceglarz (90 min. Ochman).
Żółte kartki: Krawczyk (Orlęta) - Skrzypniak, Tracz (Orlęta)
Czerwona kartka: Pańkowski 90 min. (za dwie żółte)
W tym spotkaniu bez wątpienia faworytem byli miejscowi. Wystarczy wspomnieć, że przed tą rundą, do linii ataku ściągnęli m.in. Cezarego Demianiuka i Szymona Stanisławskiego. Obaj Ci zawodnicy mają dość duże doświadczenie wyniesione z I i II ligi.
Nie da się ukryć, że to Orlęta miały przewagę, choć oświęcimianie nie ograniczali się tylko do obrony. Już w 3. minucie przed niezłą szansą stanął Eryk Ceglarz, który w ostatniej chwili został powstrzymany. Piłkarze z Radzynia Podlaskiego mieli bardzo dużo stałych fragmentów gry, jednak Solarze dobrze je bronili i długo nie dawali się pokonać. Kiedy wydawało się, że do przerwy będzie remis, gospodarze zdobyli bramkę do szatni. Wiele bramek pod koniec pierwszej połowy Solarze tracili już w sparingach, co pokazuje, że jest to jakiś problem do poprawy. Autorem gola był Szymon Stanisławski, który wykorzystał dośrodkowanie Kality.
Drugie 45. minut zaczęły się od dobrej okazji dla Soły. Sam na bramkarza wychodził Duda, który został jednak powstrzymany przez Zarzeckiego. Także i po przerwie, Orlęta miały sporo rzutów wolnych, rożnych, jednak mimo swojej przewagi fizycznej, nie potrafili tego odpowiednio wykorzystać. W ostatnim kwadransie gry coraz śmielej atakowały Pasiaki, które szukały bramki na remis. W końcu, w 82. minucie gry na plac gry wszedł Radosław Syguła, który zanotował prawdziwe wejście smoka. Po centrze Bartosza Szcząbera, popisał się skutecznym strzałem głową. Po tym trafieniu rzecz jasna, to miejscowi rzucili się do ataków. W końcówce było gorąco. Za drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę boisko musiał opuścić Mateusz Pańkowski. Rzut wolny z 18 metrów wykonywał Ciborowski, jednak nie zdobył bramki. Podopieczni Tomasza Świderskiego utrzymali cenny remis dając nadzieję kibicom, że zdecydowanie stać ich na regularnie punktowanie w tej lidze. Brawo Panowie!
Kolejny mecz Soła rozegra 7 kwietnia, w sobotę, o godzinie 17. Na swoim boisku Solarze zmierzą się z Avią Świdnik.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.